- Turów to drużyna z dość wąską rotacją, która niejako wymusza na nich określony styl gry. Najprościej rzecz ujmując, dużo biegają i rzucają. Nie mają w tej chwili dominujących graczy podkoszowych, ale przez to wszyscy zawodnicy w rotacji potrafią rzucać z dystansu, co czyni ich ofensywę trudną do zatrzymania. Dużo zależeć będzie od tego, do jakiego stopnia ograniczymy ich rzuty z dystansu i kontrataki - mówi przed sobotnim pojedynkiem Zoran Martić, słoweński szkoleniowiec Trefla Sopot.
Jego zespół czeka trudne zadanie, bo wicemistrzowie Polski w ostatnim czasie prezentują się coraz lepiej. Najlepszym przykładem jest mecz ze Stelmetem BC Zielona Góra, który został rozegrany 2 stycznia. Przez większość część spotkania podopieczni Piotra Ignatowicza prowadzili, ale w końcówce szalę na własną korzyść przechylili zielonogórzanie, którzy wygrali 95:92.
- O tym, że nasz rywal jest groźny, najlepiej świadczy ich poprzedni mecz ze Stelmetem Zielona Góra, w którym zdobyli ponad 90 punktów i stoczyli wyrównany bój z najlepszym zespołem ligi - zaznacza Martić.
Sobotnie spotkanie będzie szczególne dla Filipa Dylewicza, który przez wiele lat reprezentował barwy klubu z Sopotu. 35-letni zawodnik notuje rewelacyjny sezon, zdobywając przeciętnie ponad 15 punktów na mecz.
- Wiem o tym, ile dla sopockiej koszykówki znaczy Filip Dylewicz. W sobotę z pewnością będzie bardzo zmotywowany, a nie ma wątpliwości co do tego, że to najbardziej doświadczony i klasowy zawodnik Turowa. Powstrzymanie go nie będzie łatwe, ale liczę, że naszym skrzydłowym również nie zabraknie motywacji, by mu się przeciwstawić - komentuje Martić.