Krzysztof Szewczyk: Przespaliśmy początek

Lubelskie Akademiczki miały spore apetyty na pokonanie MKS-u Polkowice. Stanęły przed realną szansą osiągnięcia celu, bo niespełna 2 minuty przed końcem prowadziły 66:60, ale ostatecznie to rywalki sięgnęły po triumf.

Taki scenariusz nieco zasmucił gospodynie, które włożyły mnóstwo serca w rywalizację. Po nieudanym starcie umiały odrobić straty i co równie istotne prezentowały ciekawy dla oka basket. - My tak naprawdę to początek przespaliśmy. W pierwszej kwarcie straciliśmy 23 "oczka", zdecydowanie za dużo. Przeciwniczki osiągnęły kilkanaście punktów przewagi, a my potem poświęciliśmy mnóstwo energii na pościg - wspomina trener "Pszczółek", Krzysztof Szewczyk.

Lublinianki pod wodzą Krzysztofa Szewczyka były o krok od pokonania wicelidera tabeli
Lublinianki pod wodzą Krzysztofa Szewczyka były o krok od pokonania wicelidera tabeli

Faworytki publiczności dopadły MKS. Stąd w drugiej połowie towarzyszyły duże emocje. Mało tego, drużyna ze wschodniej części Polski nawet przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść, tyle że ostatecznie radość okazywali goście. - Trzy ostatnie akcje nie potoczyły się wedle naszych życzeń. Trzeba mieć szczęście. Tym razem dopisało rywalkom - dodaje.

AZS nie musi spuszczać głów. Jeśli będzie grać na podobnym poziomie, triumfy bez wątpienia nadejdą. Sympatycy liczą, że zespół zdoła podskoczyć w górę tabeli, chociaż wyprzedzające go bezpośrednio Basket Gdynia czy Ślęza Wrocław na razie twardo trzymają się swoich miejsc.

W następnej kolejce klub z Lublina powinien dopiąć swego. Zmierzy się bowiem z MKK Siedlce, zespołem zamykającym całą stawkę ekstraklasy.

Komentarze (0)