Trener Trefla: PGE Turów to jeden z najlepszych zespołów ofensywnych w lidze

Trefl Sopot był bardzo bliski odniesienia zwycięstwa w spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec, ale podopiecznym Zorana Marticia znów zabrakło szczęścia i umiejętności w samej końcówce. Ostatecznie sopocianie przegrali po dogrywce 77:81.

- Mimo wszystkich problemów, z którymi ostatnio się borykamy, mieliśmy ogromną szansę wygrać ten mecz. Myślę, że byłoby to całkiem sprawiedliwe - przyznał po zakończeniu spotkania Zoran Martić, szkoleniowiec Trefla Sopot.

Jego drużyna jeszcze na minutę przed końcem spotkania po celnym rzucie Piotra Śmigielskiego prowadziła 71:67 i była na najlepszej drodze po czwartą wygraną w rozgrywkach. Znów jednak powróciły stare demony do gry gospodarzy, którzy dali wicemistrzom Polski doprowadzić do dogrywki. W niej lepsi okazali się goście ze Zgorzelca. Triumfowali 81:77.

- Niestety w końcówce popełniliśmy o jeden, dwa błędy za dużo, co kosztowało nas wygraną - zaznaczył słoweński opiekun sopockiego zespołu.

Koszykarze Trefla przez większą część meczu realizowali założenia taktyczne Zorana Marticia. W pierwszej połowie umiejętnie pilnowali najlepszych strzelców zespołu, którzy nie mieli wolnych pozycji. Kryzys przyszedł po przerwie. Trzecią kwartę goście wygrali aż 27:17 i wrócili do gry o pełną pulę.

- Nie mogą obwiniać zawodników za tę porażkę. Nie wyszła nam tylko trzecia kwarta, która była na tyle zła, że okazała się decydująca - skomentował.

- PGE Turów to jeden z najlepszych zespołów ofensywnych w lidze. Trudno jest grać w obronie przeciwko takiemu zespołowi. Mimo wszystko broniliśmy się całkiem nieźle. Rywale zaliczyli w sobotę najsłabszą w sezonie skuteczność zza łuku, trafiając zaledwie 7 z 30 rzutów, a mimo to pokonali nas - zakończył Martić.

Źródło artykułu: