NBA: Magicy lepsi w meczu na szczycie, koniec serii Gortata

Pojedynek Dwighta Howarda z LeBronem Jamesem miał być okrasą starcia dwóch czołowych ekip z Konferencji Wschodniej. Orlando Magic po słabszej pierwszej połowie zagrało na swoim najwyższym poziomie i pokonało wicemistrzów NBA z 2007 roku w stosunku 99:88. Niestety udziału w tej wygranej nie miał Marcin Gortat, który po serii 22 kolejnych meczów na parkiecie, tym razem przesiedział całe zawody na ławce rezerwowych.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Przed tygodniem Orlando Magic przegrali we własnej hali z Boston Celtics, co mogło wskazywać na fakt, że koszykarze z Florydy nie są jeszcze gotowi do walki o najwyższe cele. Tymczasem w czwartkowy wieczór podopieczni Stana Van Gundy’ego zwyciężyli najlepszy zespół w całej lidze - Cleveland Cavaliers, zadając kłam temu stwierdzeniu. Po raz kolejny dyrygentem Magików okazał się Dwight Howard, autor 22 punktów i 18 zbiórek. Świetnie wspierał go Hedo Turkoglu - 19 punktów i 11 zbiórek, który jednak nie otrzymał powołania na zbliżający się Mecz Gwiazd. Z ekipy gospodarzy oprócz Howarda także Jameer Nelson i Rashard Lewis wezmą udział w corocznym święcie koszykówki.

Początek rywalizacji nie zapowiadał pomyślnego zakończenia dla miejscowych graczy. Sprawy w swoje ręce wziął LeBron James, który w pierwszej kwarcie oprócz niesamowitego wsadu, zaprezentował także kilka skutecznych wejść pod kosz. Co więcej, zmiennicy Kawalerzystów spisali się lepiej niż przypuszczano i po trafieniach Szczerbiaka i Hicksona zrobiło się nawet 30:23. W drugiej połowie wydarzenia na parkiecie toczyły się pod dyktando Magic. Podwajany a nawet potrajany Howard odciągał uwagę obrońców od zawodników na obwodzie, którzy zaczęli coraz częściej trafiać zza linii 7,24m. Dodatkowo James zamiast skupić się na grze wdawał się w dyskusje z sędziami, co nie wyszło mu na dobre. Po kontrze i wsadzie Turkoglu gospodarze objęli prowadzenie 97:74 a miejscowi fani po raz pierwszy zgotowali swoim podopiecznym owację na stojąco.

- Spudłowaliśmy wiele prostych rzutów, w tym między innymi ja. W lidze są drużyny, które potrafią wykorzystać ten fakt i szybko osiągnąć duże prowadzenie. Oni byli w stanie zrobić to w trzeciej kwarcie, to był decydujący moment spotkania - mówił James, autor 23 punktów (10/27 z gry). Dla Magików było to 35 zwycięstwo w obecnym sezonie i 18 w ostatnich 22 pojedynkach. Niestety po raz pierwszy od 9 grudnia na parkiecie nie oglądaliśmy Marcina Gortata. Nasz rodak przerwał tym samym serię 22 kolejnych meczów, w których wchodził na parkiet.

Shaquille O’Neal awansował o jedną pozycję wyżej na liście najlepszych strzelców w historii NBA, z kolei Steve Nash dokonał tego samego wyczynu w klasyfikacji najlepszych asystentów. Nie pozwoliło to jednak pokonać San Antonio Spurs, które jak zwykle oparło swoją grę na tercecie - Tim Duncan, Manu Ginobili, Tony Parker. Duncan wykonał świetną robotę w defensywie, powstrzymując O’Neala, który po raz pierwszy do dawna nie zdobył nawet 20 punktów. Parker wiązał nogi obrońców Suns i raz za razem kończył kolejne akcje wejściami pod kosz. Z kolei Ginobili zdobył 30 punktów, wykorzystując wszystkie 18 rzutów wolnych. Dzięki tej wygranej Ostrogi umocniły się na 2. miejscu w Konferencji Zachodniej.

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 99:88
(D. Howard 22 (18 zb), H. Turkoglu 19 (11 zb), R. Lewis 19 - L. James 23, W. Szczerbiak 14, J.J. Hickson 13)

Phoenix Suns - San Antonio Spurs 104:114
(A. Stoudemire 28 (10 zb), G. Hill 20 (10 zb), S. Nash 16 (18 as) - M. Ginobili 30, T. Parker 26, T. Duncan 20 (15 zb))

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×