Na sekundę przed zakończeniem spotkania gospodarze przy wyniku 64:64 wprowadzali piłkę do gry na polu ataku. Podanie od Anthony'ego Hickeya powędrowało w ręce Sebastiana Kowalczyka, który równo z końcową syreną był, zdaniem jednego z sędziów, faulowany przez Tyreeka Durena.
Polski rzucający już bez obecności pozostałych zawodników egzekwował dwa rzuty wolne. Kowalczykowi ręka nie zadrżała i Asseco sięgnęło po wygraną.
Amerykański rozgrywający Trefla Sopot kompletnie nie zgadza się z taką decyzją sędziowską. Jego zdaniem arbitrzy wypaczyli losy meczu.
- To był błąd. Nie dotknąłem Kowalczyka. Arbiter skrzywdził naszą drużynę tym gwizdkiem. Z pewnością zobaczę jeszcze powtórkę, aby się upewnić. Wiem, że to już nic nie zmieni. Uważam, że jeśli sędziowie w tej sytuacji odgwizdali przewinienie, to powinni to także uczynić w poprzednich akcjach, gdy my byliśmy w ofensywie - przyznał po zakończeniu spotkania zawodnik.
- Uważam, że gdyby doszło do dogrywki, to sięgnęlibyśmy po pierwszą wygraną na wyjeździe. Tak się jednak nie stało - dodał Duren.
Sopocianie byli o krok od odniesienia zwycięstwa w Gdyni. Jeszcze na 67 sekund przed końcem meczu po celnym rzucie Atera Majoka goście prowadzili 64:59 i wydawało się, że dość niespodziewanie sięgną po pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie. Tak się jednak nie stało. Rzuty Anthony'ego Hickeya, Filipa Matczaka i Kowalczyka dały zwycięstwo gospodarzom.
- Uważam, że zagraliśmy całkiem niezłe zawody, ale znów nam czegoś zabrakło w końcówce. To już kolejna taka sama porażka w naszym wykonaniu w tym sezonie - zaznaczył zawodnik, który rozegrał całkiem niezłe zawody. W ciągu 30 minut spędzonych na parkiecie gracz zdobył 12 punktów i miał 11 zbiórek.