Zbigniew Pyszniak: Nie będę chodził i biadolił

Dziewiątą z rzędu, a dwunastą w ostatnich trzynastu meczach porażkę ponieśli koszykarze Siarki Tarnobrzeg. Tym razem zespół z Podkarpacia musiał uznać wyższość King Wilków Morskich Szczecin.

- Walczyliśmy, daliśmy z siebie wszystko. Widać było, że chłopcy chcą jak najlepiej się zaprezentować. Nie mogę im odmówić zaangażowania. Nasza postawa w obronie była znacznie lepsza niż w meczach z Treflem Sopot i Śląskiem Wrocław - komentuje Zbigniew Pyszniak, trener i prezes Siarki Tarnobrzeg.

Jego podopieczni w sobotni wieczór przegrali z King Wilkami Morskimi Szczecin 69:81. Zwycięstwo gości z Pomorza Zachodniego ani przez chwilę nie było zagrożone. Podopieczni Marka Łukomskiego grali z dużą cierpliwością, rehabilitując się za porażkę z pierwszego spotkania.

- Momentami zabrakło koncentracji, dobrego dzielenia się piłką i szukania wolnych pozycji. Popełniliśmy kilka niepotrzebnych strat - uważa Pyszniak.

W ostatnich meczach tarnobrzeżanie mają spore problemy w ataku. Nie potrafią przekroczyć granicy 70 punktów. - Brakuje nam ognia w ataku, aby w każdym meczu przekraczać granicę 70 punktów. Uważam, że jeśli w kolejnych spotkaniach zaprezentujemy taką wolę walki i determinację, to jesteśmy w stanie odnosić zwycięstwa. Musimy utrzymać taką wolę walki i chęci - zauważa sternik klubu z Podkarpacia, który w tym meczu nie mógł skorzystać z usług Jakuba Patoki. 21-letni gracz narzeka na uraz pachwiny.

- Ciągle coś nas trapi. Jednak nie będę chodził i biadolił. Mamy zespół, jaki wszyscy widzą. To samo mogę powiedzieć o budżecie - podkreśla Pyszniak, który wierzy, że w kolejnym spotkaniu jego drużyna będzie cieszyć się ze zwycięstwa.

- Jedziemy do Starogardu Gdańskiego powalczyć. Na pewno głowy w piasek chować nie będziemy - mówi trener i prezes Siarki Tarnobrzeg.

Komentarze (0)