Jednym z kluczowych elementów prowadzących do sukcesu była dyspozycja Tomasza Smorawińskiego, który zdobył 19 punktów trafiając 8/12 rzutów z gry w tym trzy na cztery próby z za linii 6,75 metra. Był to dla mierzącego 196 cm koszykarza najlepszy mecz w sezonie, w którym jego średnia punktowa to 5,3.
- Myślę, że w naszej drużynie zaczęło się coś dziać w ostatnim czasie. Czujemy, że wykonujemy bardzo dobrą pracę na treningach. Pomimo porażki w sobotnim meczu ze Zniczem Basket Pruszków wiedzieliśmy, że ciężka praca przynosi nam efekty. Jest bardzo duża różnica pomiędzy pierwszą a drugą rundą. Myślę, że dojrzeliśmy koszykarsko i mam nadzieję, że sprawimy jeszcze niejedną niespodziankę - powiedział jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Biofarmu Basket Poznań.
Zespół, w którym szansę na poziomie I ligi otrzymują młodzi gracze z Wielkopolski, jest znany ze swojej waleczności. Większości rywali nie gra się łatwo z beniaminkiem, który pod względem liczby straconych punktów ustępuje jedynie sześciu najlepszym zespołom. Problemem jest jednak atak, gdyż team prowadzony przez Przemysława Szurka rzuca najmniej oczek w lidze. Rekord osiągnął w starciu z Exact Systems Śląskiem Wrocław uzyskując w 17. kolejce 84 punkty.
- Jako młodej drużynie trudno nam ustabilizować formę w ataku. Myślę, że w obronie dajemy z siebie wszystko. W tym meczu trafialiśmy na wysokim procencie i nie mogliśmy przegrać - przyznał Smorawiński.
Spójnia Stargard, której środowy pojedynek ewidentnie nie wyszedł, nie przeciwstawiła się beniaminkowi I ligi. Styl, w którym zwyciężyli koszykarze z Poznania należy jednak docenić, gdyż przynajmniej oni pokazali w środę dobry, oparty na szybkości i dynamice basket. Zdecydowanie trudniej będzie im w niedzielę, gdyż podejmą Max Elektro Sokół Łańcut, który na zapleczu Tauron Basket Ligi jest wiceliderem.