Początek sobotniego spotkania na Kociewiu nie był udany zarówno dla Kociewskich Diabłów, jak i Michaela Hicksa. Wśród podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa widać było przede wszystkim sporą niemoc w ataku, którą wykorzystywali gracze z Tarnobrzega. Przyjezdni długo prowadzili w Starogardzie Gdańskim, a ich przewaga w pewnym momencie wynosiła nawet 14 punktów. Gospodarze za to grali fatalnie w ofensywie, do połowy trafiając zaledwie jeden rzut za trzy punkty na 16 oddanych prób!
- Po pierwszej połowie było ciężko, cały zespół był zmęczony. Mieliśmy mecz w środę i po pierwszej połowie trener mówił, tylko obrona, obrona, a my przegrywaliśmy grę 1 na 1 przez cały czas - analizował Michael Hicks.
Po przerwie jednak gra biało-niebieskich uległa diametralnej poprawie, a w zespole brylował właśnie Hicks. Starający się o polskie obywatelstwo koszykarz w drugiej części pojedynku zanotował 22 z 28 zdobytych punktów, a jego szalony rzut w decydującej fazie gry doceniają nawet w sztabie Siarki Tarnobrzeg. Po ostatniej syrenie rzucający Polpharmy przyznał iż w sobotni wieczór zanotował swoje pierwsze double-double w karierze.
- Mogę tylko pogratulować Hicksowi, bo moim zdaniem jego wariacki rzut dał zwycięstwo - komplementował Zbigniew Pyszniak. - Mogło skończyć się różnie, prowadziliśmy jednym punktem, on trafił za 3 punkty, w asyście dwóch zawodników przez plecy. Gdyby tak się nie stało, mogło być inaczej - podkreślał.
- Michael trafił szalone dwie trójki na koniec i pociągnął zespół w ataku - wtórował trenerowi również Kacper Młynarski.