Prawie dogonili - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Atlas Stal Ostrów Wielkopolski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dwa tygodnie temu, w meczu z PGE Turowem, Sportino w trzeciej kwarcie posiadało dwudziestopunktową przewagę. W niedzielnym spotkaniu z Atlasem Stalą, niemalże w tym samym fragmencie gry - szesnastopunktową. W obu przypadkach, w kolejnych minutach inowrocławianie zaczęli popełniać jednak błędy i w efekcie, o końcowe zwycięstwo należało walczyć w niesamowicie nerwowych końcówkach.

Obie drużyny spotkanie rozpoczęły trochę nerwowo, dowodem czego było kilka niewymuszonych strat. Z biegiem czasu gra wyglądała już bardziej składnie. Niezwykle aktywni od samego początku byli niscy zawodnicy Sportino, którzy często zaskakiwali przeciwnika celnymi rzutami z dystansu. Wobec nieporadności drużyny gości w inicjowaniu akcji w ataku, Sportino często zdobywało punkty po szybkich kontratakach - Inowrocławianie zbyt dużo punktów zdobywali po naszych błędach. Brakowało nam skuteczności, która z kolei u naszych rywali, była na początku wręcz niesamowita - powiedział Łukasz Seweryn, skrzydłowy Atlasa Stali. Ostrowianie, by odrabiać stopniowo powiększającą się przewagę Sportino, często kierowali podania pod kosz do Patricka Okafora, jednak ten, mając przy sobie przeważnie dwóch graczy z Inowrocławian, nawet przy swoich wielkich staraniach, nie mógł zbyt wiele zdziałać. Inowrocławianie grali bardziej zespołowo i wobec coraz częstszych strat po stronie przeciwnika, po celnym rzucie z dystansu młodego skrzydłowego Michała Świderskiego, objęli dziesięciopunktowe prowadzenie 31:21. Gospodarze pod koniec pierwszej połowy zaczęli jednak popełniać błędy i wypracowana przewaga, po rzucie za trzy Alana Danielsa w ostatniej sekundzie, zmalała do ośmiu punktów 45:37.

Początek trzeciej kwarty gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem i dzięki dobrej dyspozycji rzutowej, zarówno pod koszem, jak i z obwodu Kyle’a Landry’ego, wypracowali sobie szesnastopunktową przewagę. Zawodnicy z Ostrowa próbowali różnych sposobów na powstrzymanie przeciwnika, włącznie z wprowadzeniem gry strefowej, jednak i to rozwiązanie, po trafieniach z dystansu zawodników Sportino, musiało zostać zastąpione innym. Dobrym posunięciem okazała się ponowna gra do Okafora. Po skutecznych manewrach podkoszowych Nigeryjczyka, ostrowianie zaczęli zmniejszać dystans, jaki dzielił ich do Sportino. Im bliżej było jednak do końca meczu, tym więcej niewymuszonych strat zaczęli popełniać podopieczni Aleksandra Krutikowa - W końcówce dało o sobie znać zmęczenie. Zabrakło nam nieco sił i koncentracji. Zdecydowanie lepiej mogliśmy zagrać w ostatnich minutach. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo - ocenił Łukasz Żytko, kapitan Sportino.

Walczącego zacięcie pod koszem Okafora wspomógł w ofensywie Daniels, po rzucie którego półtorej minuty przed końcem, Atlas Stal tracił już tylko trzy punkty 72:69. - Nie można myśleć o końcowym zwycięstwie, gdy w ostatniej części meczu gra się dobrze tylko przez sześć minut. Zabrakło nam konsekwencji w ataku i zimnej krwi do końca. Pościg w naszym wykonaniu sprawił, że doszliśmy przeciwnika tylko na trzy punkty, jednak mimo usilnych starań, nie udało nam się doprowadzić chociażby do remisu - wyjawił Krzysztof Szubarga, rozgrywający drużyny gości. Kilka sekund przed końcem, gdy ostrowianie rozgrywali akcję, piłkę niedokładne podanie Branduna Hughesa przechwycił Ivars Timermanis, który chwilę później, wykorzystał po faulu rozgrywającego ostrowian dwa rzuty wolne, czym przypieczętował zwycięstwo swojej ekipy 77:72.

Sportino Inowrocław - Atlas Stal Ostrów Wielkopolski 77:72 (23:19, 22:18, 16:14, 16:21)

Sportino: Kyle Landry 21 (2), Eddie Miller 18 (4), Ivars Timermanis 10 (2), Łukasz Żytko 8 (2), Tony Lee 7 (1), David Gomez 4, Łukasz Obrzut 4, Michał Świderski 3 (1), Marcus Crenshaw 2, Artur Robak 0.

Atlas Stal: Patrick Okafor 21, Alan Daniels 19 (4), Krzysztof Szubarga 9, Carlos Rivera 7 (1), Łukasz Majewski 7 (2), Łukasz Seweryn 3 (1), Brandun Hughes 2, Łukasz Ratajczak 2, Nikola Jovanovic 2.

Źródło artykułu: