Wisła Can-Pack Kraków była w lekkim dołku. Kilka porażek w Eurolidze, męczarnie na parkietach TBLK czy porażka w półfinale Pucharu Polski nie mogły napawać optymizmem. Czynników mających wpływ na taki, a nie inny stan, było co najmniej kilka. Problemy z urazami (szczególnie odczuwany był brak Cristiny Ouviny) to z pewnością największa bolączka i największy problem dla Jose Ignacio Hernandeza oraz Jordi Aragonesa, czyli duetu szkoleniowców Białej Gwiazdy.
Gdy wydawało się, że kończą się problemy z kontuzjami i Biała Gwiazda w końcu wróci na właściwe tory, pojawił się problem związany z Devereaux Peters, jej wylotem do USA i rozwiązaniem kontraktu. Pomimo braku amerykańskiej środkowej w składzie mistrzynie Polski w środę zdołały ograć sensacyjnie Nadieżdę Orenburg.
Przy braku w kadrze meczowej Peters rotacja na parkiecie w obozie mistrzyń Polski była minimalna, ale to nie przeszkodziło w sprawieniu ogromnej niespodzianki. Receptę na taki stan rzeczy i na kolejne spotkania Wisły Can-Pack ma jedna z kluczowych zawodniczek Yvonne Turner.
- Cała sytuacja związana z Peters jest smutna, ale ok, musimy iść i patrzeć do przodu. Nie możemy spocząć na laurach po ważnej wygranej z Nadieżdą - przekonuje amerykańska obwodowa.
Jedna z liderek Wisły Can-Pack przekonuje, że jedna zawodniczka meczu nie wygra, ale też nie przegra. Liczy się bowiem drużyna. - Musimy tworzyć zespół. Potrzebujemy każdego do osiągania sukcesu. Wszyscy w drużynie są potrzebni, bowiem każdemu może przytrafić się zły dzień, zły mecz. Musimy walczyć razem, trzymać się razem i tylko dzięki temu możemy zajść na sam szczyt - dodaje Turner.
Team spod Wawelu już w sobotę rozegra kolejne ligowe zawody. Tym razem w Siedlcach mistrzynie Polski będą rywalizować z MKK.
Zobacz wideo: Łukasz Kruczek o pomyłce jury: To było kuriozum
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.