Ekipa Mindaugasa Budzinauskasa do Winnego Grodu przyjechała bez zbędnej presji. Polpharma Starogard Gdański w hali CRS spisała się świetnie i sprawiła zielonogórzanom sporo kłopotów. - Na pewno teraz Polpharma to inna drużyna niż na początku sezonu. Widać po ich grze w ostatnich siedmiu czy ośmiu meczach, że mają potencjał, są groźni i gdy pozwoli im się prezentować tak, jak oni chcą, to są w stanie trafiać i to było widoczne w niedzielnym spotkaniu. Nie zagraliśmy dobrze w obronie, szczególnie na Hicksie i on nas pokarał - skomentował Adam Hrycaniuk.
Wspomniany przez reprezentacyjnego środkowego Michael Hicks w konfrontacji z mistrzami Polski rzucił 27 punktów. Koszykarz, który w niedzielę zadebiutował jako zawodnik miejscowy, powiększał dorobek drużyny nawet mimo mocnej obrony stosowanej przez gospodarzy. - To już pytanie do niego, jak on to robi, że trafia z ósmego metra, nawet z ręką na twarzy. To się jednak bierze stąd, że na początku meczu przegapiliśmy kilka akcji, trafił kilka otwartych trójek, a taki strzelec, gdy poczuje się pewnie, może trafiać nawet z ręką na twarz - ocenił "Bestia".
Starcie z Polpharmą było dla Stelmetu BC Zielona Góra kolejnym meczem, którego losy rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich minutach. - Ostatnie mecze faktycznie tak się układają, że w końcówkach musimy wkładać podwójne siły. W tym elemencie musi nastąpić u nas poprawa, musimy zmienić nastawienie i postarać się, aby w spotkaniach grać tak, jak my chcemy, a nie podporządkowywać się pod rywala. Gdy tak się dzieje, że przeciwnik narzuca nam tempo, to mecze są na styku - zakończył Adam Hrycaniuk.
- i to w tempie błyskawicznym, bo w Wenecji poprzeczka będzie zawieszona wyżej, a tylko zwycięstwo może w pełni satysfakcjonować fanów Stelmetu oraz samych grac Czytaj całość