Rewanż o najsłodszym smaku. "Porażki z Lublina siedziały w głowach"

W miniony weekend doszło do trzeciej już w tym sezonie konfrontacji Ślęzy Wrocław i Pszczółki AZS UMCS Lublin. Po raz pierwszy z wygranej cieszyć mogły się wrocławianki. Dodajmy, że po wygraną Ślęza sięgnęła w niesamowitych okolicznościach.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

W bieżącym sezonie Ślęza Wrocław najpierw przegrała po dogrywce w Lublinie z Pszczółką AZS UMCS, a przed tygodniem ekipa Algirdasa Paulauskasa poległa na tym samym terenie z tą samą drużyną w finale Pucharu Polski. Los tak chciał, że już tydzień po tym finale oba zespoły spotkały się w ligowym meczu we Wrocławiu, a spotkanie miało niesamowity przebieg.

Żądne rewanżu wrocławianki w końcu dopięły swego, a rozstrzygnięcie zapadło dopiero równo z końcową syreną... dogrywki! Wtedy to Sharnee Zoll podała do Katarzyny Krężel, a ta zdecydowała się na indywidualną akcję, którą zakończyła skutecznym rzutem. Później skrzydłowa Ślęzy utonęła w objęciach koleżanek z drużyny, a euforii nie było końca.

- Muszę pochwalić Kasię Krężel, która zadecydowała o tym, że wygrałyśmy - powiedziała po meczu Agnieszka Śnieżek, najskuteczniejsza zawodniczka meczu (25 punktów). Rzucająca przyczyn sukcesu szukała jednak w sile drużyny.

- Po ostatniej porażce ciężko było się podnieść, ale razem z dziewczynami stworzyłyśmy zespół i postawiłyśmy bardzo trudne warunki. Walczyłyśmy do końca, a naszą siłą był team spirit - dodała.

Sobotnie spotkanie w hali wrocławskiego AWF było niesamowicie wyrównane. Prowadzenie w meczu zmieniało się aż 22 razy, a do tego należy dodać dogrywkę i klasycznego buzzer beatera.

- Trochę ciągnęły się za nami porażki w Lublinie w lidze po dogrywce, czy niedawno w Pucharze Polski. To siedziało w głowach. Na szczęście wygraliśmy i nie będę się skupiał na statystykach. Po prostu cieszę się ze zwycięstwa - oznajmił Paulauskas.

Ze statystyk swoich podopiecznych doświadczony szkoleniowiec może być jednak dumny - nie licząc pudeł zza linii rzutów wolnych (11/20). Wrocławianki zdominowały dwa ważne elementy. Walkę na tablicach wygrały 41:23, natomiast w asystach było 21:9.

Zobacz wideo: Ewa Swoboda: Widać luz, prędkość i... że jestem trochę gruba

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×