W niedzielnym spotkaniu dziewiętnastej kolejki PGE Turów dzielnie walczył na wyjeździe z silniejszą Rosą, ale przegrał 71:81. Pomimo wysokiej, 21-punktowej przewagi w drugiej kwarcie, szybko dał się "dogonić" rywalom. - Do pewnego momentu drugiej części spotkanie układało się dla nas dobrze. Mieliśmy 20 punktów przewagi i czuliśmy się pewnie na tle tak silnego rywala - przyznał Kirk Archibeque.
Przyjezdni nie utrzymali jednak koncentracji, a właściwy rytm złapali miejscowi. - Pod koniec tej odsłony gospodarze się jednak przebudzili. Mimo wszystko pokazaliśmy, że zdecydowanie potrafimy walczyć i grać z takimi przeciwnikami - zaznaczył środkowy.
Co było więc przyczyną takiego stanu rzeczy i obniżenia lotów przez wicemistrzów Polski? - Skupienie, a właściwie jego brak. O to chodzi w koszykówce. Nie utrzymaliśmy odpowiedniego poziomu koncentracji. Gospodarze zanotowali świetną serię, dodatkowo nie dali nam zdobywać punktów, często faulując. Dlatego też w miarę szybko odrobili wysoką stratę - odpowiedział 31-latek.
Amerykanin przypomniał się radomskim kibicom, notując double-double. Przez 31 minut spędzonych na parkiecie zapisał na swoim koncie 15 punktów (skuteczność 4/9 "za dwa" i 7/7 z linii rzutów wolnych) oraz 12 zbiórek, w tym pięć w ataku.
Potężnie zbudowany center ponownie zjawił się w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji po ponad 1,5-rocznej przerwie. Występował bowiem w Rosie w sezonie 2013/2014. - Wróciłem tu z przyjemnością. Przypomniały mi się świetne chwile, spędzone w Radomiu. Atmosfera na trybunach była bardzo dobra, przyjazna. Mogę tylko mówić o Radomiu i Rosie w ciepłych słowach - podkreślił.
Był to piąty występ Archibeque'a w barwach Turowa w bieżących rozgrywkach. Szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu. - Potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby odpowiednio się wdrożyć w nasz system i aby drużyna zaczęła grać lepiej. Widać już jednak przebłyski dobrej formy, jak chociażby w spotkaniu z Rosą. Musimy przede wszystkim nie dopuszczać do sytuacji, że rywal notuje serie punktowe i "odjeżdża" nam z wynikiem. Jeżeli będziemy skupieni przez pełne 40 minut, będziemy mieć szanse na odniesienie większej liczby zwycięstw - nie ukrywał.
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy środkowy grał w drużynach z Belgii - najpierw w Diamond Giants Antwerpia, a następnie Dexia Mons-Hainaut. Dlaczego zdecydował się na przenosiny do Zgorzelca? - To była dobra oferta. Klub ma świetną opinię od kilku dobrych lat, znajdował się w czołówce TBL. Nie mogłem przenieść się z mojego poprzedniego zespołu do innej drużyny w Belgii, ponieważ nie pozwalał mi na to zapis w kontrakcie. Moja rodzina świetnie czuje się w Polsce, więc nie miałem wątpliwości z podjęciem decyzji - zakończył.