Upragnione, środowe zwycięstwo nie przyszło ACK UTH Rosie łatwo. Po zdominowanej przez gospodarzy pierwszej kwarcie, w dwóch kolejnych zawodnicy Biofarmu Basket konsekwentnie i stopniowo odrabiali straty, w pewnym momencie zbliżając się do rywali na zaledwie jeden punkt.
- Łatwo nie było - przyznał po ostatniej syrenie Filip Zegzuła. Walczący z dużą zadziornością przyjezdni sprawili dużo problemów miejscowym. - Drużyna z Poznania jest podobna do naszej, oparta o młodych, ambitnych zawodników - podkreślił rzucający.
Co było powodem obniżenia lotów przez gospodarzy po świetnych początkowych dziesięciu minutach, wygranych 28:12? - Po dobrej, agresywnej w obronie pierwszej kwarcie osłabliśmy trochę i nie było już takiej intensywności w kolejnej części. Drużyna z Poznania trafiła kilka rzutów z rzędu i trzymała się blisko nas - zaznaczył 21-latek.
W decydujących momentach górą byli jednak podopieczni Karola Gutkowskiego, zwyciężając ostatecznie 72:66. - Zagraliśmy aktywnie "na desce" w końcówce i to były kluczowe akcje, gdzie zebraliśmy około czterech piłek w ataku, po czym ponowiliśmy akcje punktami - obwodowy podał klucz do sukcesu.
W kluczowych fragmentach sprawy w swoje ręce wzięli zawodnicy z podwójnymi licencjami - właśnie Zegzuła, Łukasz Bonarek i Jakub Schenk, którzy okazali się trzema najlepszymi strzelcami zawodów. - To były bardzo ważne akcje, wykorzystaliśmy je i cieszymy się z bardzo ważnego zwycięstwa - nie ukrywał nasz rozmówca.
Na parkiecie spędził prawie 32 minuty - najwięcej spośród wszystkich zawodników UTH Rosy - w trakcie których zdobył 11 punktów. Zanotował skuteczność 4/12 z gry (w tym 3/8 z dystansu). Ponadto miał cztery zbiórki.
Już w sobotni wieczór radomianie rozegrają kolejne spotkanie, mierząc się na wyjeździe ze stołeczną Legią.