Rywalizacja ze Stelmetem BC Zielona Góra dla każdej z polskich drużyn to wielkie wyzwanie bez znaczenia czy są to rozgrywki ligowe, czy Puchar Polski. O sile mistrzów Polski w ćwierćfinale Dąbrowa Górnicza Basket Cup przekonali się zawodnicy Asseco Gdynia.
Gdynianie od początku byli skazywani na pożarcie, jednak długo trzymali kontakt z wielkim faworytem turnieju.
- Przyjechaliśmy pokazać się z jak najlepszej strony i powalczyć z mistrzem Polski - przekonuje Filip Matczak, rzucający Asseco. - Wynik może tego nie odzwierciedla, bo wydaje mi się, że przez dłuższy czas trzymaliśmy się dzielnie.
Asseco przegrało 86:62, jednak przez większość meczu przewaga Stelmetu wynosiła nieco ponad dziesięć oczek. W końcówce jednak zielonogórzanie odskoczyli wyraźnie, gdy na parkiet trener Tane Spasev wysłał najgłębsze rezerwy.
Sam Matczak rozegrał bardzo dobre zawody, które zakończył z dorobkiem 13 oczek, 7 asyst i 7 zbiórek. Przekonuje też, że Stelmet z pewnością nie przyjechał do Dąbrowy Górniczej na wycieczkę, tylko po trofeum.
- Gra całym składem to nie przejaw odpuszczania. Moim zdaniem trener wziął pod uwagę to, że mają niedługo mecz z Kazaniem i dlatego często rotował składem. To jednak nie obniżało poziomu ich gry, bo na boisku robili swoje bez oszczędzania się - zakończył.
Zobacz wideo: Udany test koszykarek. Teraz czas na Belgię
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.