Środowe starcie z Legią nie rozpoczęło się po myśli GTK, które przegrywało 18:23 po pierwszej kwarcie. - Przespaliśmy trochę początek meczu. Legia wyszła bardzo agresywnie na nas, trochę się przestraszyliśmy - przyznał Kacper Radwański.
W drugich dziesięciu minutach przyjezdni zdecydowanie poprawili swoją postawę. - Potem dobrze prowadziliśmy naszą grę, kontrolowaliśmy ten mecz. Dobrze egzekwowaliśmy założenia, trafialiśmy i spisywaliśmy się bardzo dobrze w obronie - nie ukrywał.
22-latek był wyróżniającą się postacią w szeregach ekipy z Gliwic. Na swoim koncie zapisał 18 punktów przez 34,5 minuty spędzone na parkiecie. Większość z nich zdobył przed zejściem do szatni. Zanotował skuteczność 7/10 z gry, w tym 3/5 z dystansu. Ponadto miał cztery zbiórki i cztery asysty.
Po przerwie świetnie zaczęli się jednak spisywać gospodarze, a zwłaszcza jeden zawodnik. - W trzeciej kwarcie "odpalił" Adam Parzych, był bardzo "gorący", ciężko go było zatrzymać. Praktycznie on sam grał w tej części i to była jedna z głównych przyczyn naszej porażki i tego, że Legia "odskoczyła" - podkreślił Radwański.
W pewnym momencie trzeciej kwarty obwodowy upadł na parkiet i długo się z niego nie podnosił. Potrzebna była interwencja masażysty. - Każdego łapią skurcze, przy takiej intensywności to normalne. "Maser" szybko podjął działania, abym wrócił na boisko. Tak się stało, chciałem pomóc w końcówce, ale niestety przegraliśmy - mówił.
W grudniu nastąpiła zmiana na stanowisku pierwszego szkoleniowca w GTK. Został nim Paweł Turkiewicz. Co o współpracy z tym opiekunem może powiedzieć Radwański? - Trener Turkiewicz jest doświadczonym szkoleniowcem, bo pracował i w ekstraklasie, i w reprezentacji Polski. Ja sobie tę współpracę chwalę, bo jestem jeszcze stosunkowo młodym zawodnikiem, nadal chcę się uczyć, nie tylko zbierać minuty, ale też wynosić dużo z treningów. Z nim tak jest, zwraca uwagę na szczegóły. Rozwijam się i jestem zadowolony z tego, że przyszedł do Gliwic - odpowiedział.