Przemysław Zamojski: Naszą siłą jest zespół, a nie indywidualne wyniki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przemysław Zamojski był jednym z katów Anwilu Włocławek w półfinałowym meczu Dąbrowa Górnicza Basket Cup. Jego Stelmet BC Zielona Góra wygrał bardzo pewnie, a sam rzucający rozegrał doskonałe zawody.

87:59 - to końcowy wynik półfinału Dąbrowa Górnicza Basket Cup, w którym Stelmet BC Zielona Góra pokonał Anwil Włocławek. Emocji i wielkiego widowiska zatem kibice nie zobaczyli. Wielki był za to Przemysław Zamojski.

- Cieszymy się przede wszystkim z kolejnej wygranej i awansu do finału. Tak naprawdę jednak jeszcze nic nie zrobiliśmy - mówi popularny Zamoj.

Rzucający mistrzów Polski miał doskonale nastawiony celownik w sobotę. Półfinałowe starcie zakończył z 20 punktami na swoim koncie, trafiając m.in. sześciokrotnie zza linii 6,75 do czego potrzebował zaledwie ośmiu prób!

W obozie zielonogórskim nikt jednak nie ma najmniejszych wątpliwości, że dwie wygrane w Dąbrowie Górniczej to na razie... nic. - Żeby stwierdzić, że coś osiągnęliśmy, trzeba wygrać finał. Przed nami ciężki mecz z dobrym zespołem, jakim jest Rosa. Musimy się przygotować na tyle, na ile jest to możliwe żeby zagrać dobry mecz w niedzielę - przekonuje.

Patrząc na starcie z Anwilem, w obozie obrońców trofeum nie powinno się mieć wątpliwości, że dyspozycja zielonogórzan podczas turnieju o Puchar Polski jest niezła. Podobnie ma się sprawa z samym Zamojskim, który jest w dobrej formie.

- Zawsze można grać lepiej - komentuje swoją dyspozycję Zamojski. Jak jednocześnie zauważa wynik Stelmetu BC nie zależy tylko od niego samego, bo siłą jest zespół.

- Jesteśmy takim zespołem, że dużo zawodników rzuca po kilkanaście punktów. Dla nas liczy się tylko to żeby drużyna wygrywała. Każdy zna swoja rolę, gramy zespołowo i to jest naszą siłą - kończy.

W piątek oprócz Zamojskiego trzech innych zawodników mogło się pochwalić dwucyfrową zdobyczą punktową. Zespołowa gra będzie potrzebna w finale, w którym Stelmet BC będzie musiał radzić sobie bez kontuzjowanego Dee Bosta.

Zobacz wideo: Alexander Stoeckl: Kruczek odchodzi, bo być może jest już zmęczony

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: