Dariusz Kaszowski (trener Sokoła Łańcut): Przede wszystkim za dużo mieliśmy błędów własnych. W trzeciej kwarcie osiem strat. Końcówka drugiej kwarty i właśnie ta trzecia kwarta zadecydowała. Mecz był wyrównany przez tę drugą kwartę. Nagle popełnialiśmy dużo głupich, niewymuszonych błędów i zespół z krosna odskoczył i potem już to kontrolował. U nas szwankowała skuteczność rzutowa i nie było możliwości dojścia gospodarzy.
Mariusz Zamirski (trener MOSiR Krosno): Przede wszystkim kolejny raz gratulacje dla chłopaków. Znowu okazaliśmy się bardzo mocni w obronie, szczególnie w trzeciej i czwartej kwarcie. Myślę, że te momenty kiedy obroniliśmy zespół przeciwny na dwadzieścia cztery sekundy, chyba trzy razy pod rząd, były bardzo istotne. Mecz był troszeczkę dziwny, ale od kiedy koszykówka jest podzielona na cztery kwarty, od kiedy są rzuty za trzy faktycznie tak się zdarza, że z przewagi 15-punktowej można mecz wyciągnąć - można go przegrać i można go wygrać i faktycznie tutaj się tak toczyło. Po koncertowej pierwszej kwarcie, gdzie graliśmy na bardzo wysokiej skuteczności, aż się obawiałem. Zawsze się obawiam, gdy nam aż tak dobrze idzie, że coś może się później popsuć. Faktycznie druga kwarta została popsuta kompletnie. Na szczęście trzecia i początek czwartej, to ta nasza obrona, gdzie potrafiliśmy zatrzymać zespół przeciwny. W drugiej połowie chyba rzucili w sumie dwadzieścia osiem punktów, gdzie w drugiej kwarcie też mniej więcej tyle zespół Sokoła rzucił. Jak to przypada na derby mecz był zacięty, może czasami nie na wysokim poziomie, ale było w nim dużo walki, więc presja niesamowita i stąd mnożą się błędy. Zawodnicy są tylko ludźmi i psychika jest tylko psychiką i czasem pod wpływem presji gubimy się, robimy błędy, które powodują, że nie gramy tego co mogliśmy zagrać. Końcówka mogła być po naszej stronie. W momencie kiedy odskoczyliśmy chyba na dwanaście czy piętnaście punktów mieliśmy piłkę, trzeba było iść za ciosem. Nie potrzebnie zwalnialiśmy, można było wtedy dorzucić te punkty mając przewagę psychiczną. Zespół przeciwny miał powyżej czterech fauli, czyli każdy faul to byłyby rzuty. Cieszę się bardzo. Smucę się z prawdopodobnej kontuzji Andrzeja Peciaka. Byłaby to kolejna kontuzja w zespole.
Bartosz Dubiel (zawodnik Sokoła Łańcut): Niestety jedna kwarta nie wystarczy, żeby wygrać cale spotkanie. Druga kwartę trochę szarpnęliśmy, ale w drugiej połowie zabrakło wszystkiego. Wynik końcowy jest taki jaki jest. Nie nadrobiliśmy już tego.
Marcin Salamonik (zawodnik MOSiR Krosno): Ciężkie spotkanie, ale akurat tego się spodziewaliśmy. Na początku w miarę fajnie graliśmy. Czternaście punktów po pierwszej kwarcie. Gdybyśmy to samo zaczęli grac w drugiej, to myślę, że już do przerwy byłoby po meczu. Łańcut się rozkręcił, chłopaki zaczęli dobrze grać. Dobrze, że obudziliśmy się w trzeciej i czwartej kwarcie i odskoczyliśmy na te pewne osiem, dziesięć punktów i wygraliśmy mecz dosyć spokojnie.