Zabójcza pierwsza połowa lidera. Miasto Szkła zdobyło twierdzę Łańcut!

Koszykarze z Krosna przez 20 minut trafiali niemal z każdej pozycji. Mimo tego Sokół był bliski odrobienia 23 punktów straty, ale ostatecznie nie dogonił lidera rozgrywek. Miasto Szkła jest niemal pewne pierwszej lokaty przed play-off.

To były nie tylko derby Podkarpacia, ale przede wszystkim pojedynek dwóch najlepszych drużyn na zapleczu ekstraklasy. Dodatkowych smaczków nie brakowało - przed rozgrywkami Łańcut na Krosno zamienili Szymon Rduch i Dawid Bręk. W przeszłości o sile Sokoła decydował również rozgrywający Michał Baran.

W ostatnich starciach znacznie więcej do powiedzenia mieli gospodarze, którzy w pierwszej rundzie wygrali w Krośnie 85:72 i warto podkreślić, że była to jedyna porażka gości w sezonie. Był to także swoisty rewanż za półfinał z poprzedniego sezonu, gdy Miasto Szkła prowadziło 2-0, ale niespodziewanie poległo trzy razy i zaprzepaściło marzenia o awansie.

Sobotnia potyczka była szczególnie ważna dla koszykarzy trenera Dariusza Kaszowskiego. W przypadku porażki łańcucianie straciliby już szanse na pierwszą lokatę przed play-off. Początek meczu był nerwowy, ale szybciej z klimatem derbów oswoili się podopieczni Michała Barana. Miasto Szkła Krosno szybko objęło prowadzenie i to aż 17:6, a klasą dla siebie był niezawodny kapitan - Dariusz Oczkowicz. Max Elektro Sokół Łańcut, mimo iż grał przed własną publicznością i we własnej hali był niepokonany, to w premierowej odsłonie w niczym nie przypominał ekipy, która pewnie wygrywała mecz za meczem. Po celnych trójkach Wojciecha Pisarczyka goście mieli już 13 oczek zaliczki.

Lider ligi był w Łańcucie piekielnie skuteczny, zwłaszcza w rzutach zza łuku. Obrona Sokoła nie potrafiła zatrzymać będących w wybornej formie strzeleckiej zawodników Miasta Szkła. Oczkowicza i Pisarczyka dzielnie wspierali koledzy, a po stronie gospodarzy wyróżnić należy Krzysztofa Jakóbczyka, który zdobył do przerwy 11 oczek. Dominacja krośnian nie podlegała jednak dyskusji - na półmetku ekipa trenera Barana prowadziła aż 55:32. Dość powiedzieć, że najlepszy zespół 1. ligi trafił w tym okresie 9/11 rzutów za trzy.

Ambicji nie można było Sokołowi odmówić. Prowadzeni przez świetnego tego dnia Jakóbczyka gospodarze po przerwie zaczęli powoli przejmować inicjatywę. Krok po kroku, punkt po punkcie łańcucianie zbliżali się do lidera. Różnica wciąż była jednak duża, bo goście mięli 14-15 punktów zapasu. Sokół nie raz już jednak pokazał, że potrafi zaskakiwać.

Im bliżej końca, tym atmosfera była coraz bardziej gorąca. Po trafieniach Macieja Klimy i Tomasza Pisarczyka Miasto Szkła prowadziło już tylko 75:66, a do końca spotkania było około sześć minut. Szaleńcza pogoń kosztowała gospodarzy jednak zbyt wiele sił. Pod koniec znów swoje doświadczenie pokazał Oczkowicz, który trafił kluczowy rzut, rozwiewając nadzieje Sokoła na wygraną. Końcówka to nerwowe faule i liczne rzuty wolne, które nie zmieniły jednak wyniku. Ostatecznie Miasto Szkła wygrało w Łańcucie 84:80. Gospodarzom należą się jednak duże słowa uznania, że po fatalnej pierwszej połowie byli blisko odrobienia aż 23 punktów straty.

Spotkanie nie rozczarowało, ale sam jego przebieg był zaskakujący. W jednej połowie dominowali goście, w drugiej gospodarze. O wyniku zdecydowała lepsza skuteczność rzutów z gry. Sokół nie potrafił wygrać, mimo 19 ofensywnych zbiórek, przy ośmiu gości. Miasto Szkła zdobyło Łańcut mimo aż 16 strat. Emocji nie zabrakło, ale długimi fragmentami gra była rwana. Dowodem tego jest to, że koszykarze obu drużyn wykonali aż 56 rzutów wolnych.

Max Elektro Sokół Łańcut - Miasto Szkła Krosno 80:84 (16:29, 16:26, 23:16, 25:13)
Sokół:

Jakóbczyk 29, Koszuta 14, Czerwonka 11, T.Pisarczyk 11, Klima 6, Fortuna 4, Wrona 3, Pławucki 2, Kulikowski 0.
Miasto Szkła:

W. Pisarczyk 17, Oczkowicz 16, Pełka 11, Rduch 10, Bręk 10, Dłuski 7, Baran 7, Wyka 4, Małgorzaciak 2.

Źródło artykułu: