Energa Czarni bez błysku, ale z wygraną

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Koszykarze Energi Czarnych Słupsk nie zaprezentowali się z najlepszej strony w sobotnim spotkaniu z Treflem Sopot. - Najważniejsza jest wygrana - mówi Kacper Borowski, słupski podkoszowy.

Słupszczanie o sobotnim spotkaniu z Treflem Sopot będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Mimo zwycięstwa nie zaprezentowali się z najlepszej strony. Gra podopiecznych Donaldasa Kairysa była chaotyczna, szarpana. Nie było w niej błysku, o czym świadczą statystyki. 18 popełnionych strat nie jest powodem do zadowolenia dla litewskiego szkoleniowca ECS.

- Ciężko było. Po końcowym wyniku widać, że piłka nie do końca chciała się nas słuchać. Najważniejsze jednak, iż udało się wygrać i do Słupska wywieźć dwa punkty - zaznacza Kacper Borowski, skrzydłowy Energi Czarnych.

Słupszczanie, którzy znani są z tego, że bardzo dobrze rzucają z dystansu, w sobotnich zawodach praktycznie w ogóle nie korzystali z tego atutu. Oddali zaledwie dziesięć prób! Skąd taka decyzja?

- Tych rzutów nie było za dużo, ponieważ chyba każdy w Polsce doskonale wie, że w Hali Stulecia są najtwardsze obręcze. Jak się nie trafi na czysto, to raczej piłka nie wpadnie do kosza - komentuje Borowski.

Goście dość długo wchodzili w mecz. Zwycięstwo zapewnili sobie w drugiej połowie. W pewnym momencie prowadzili już nawet różnicą 18 punktów, ale gospodarzom udało się zniwelować część strat.

- To prawda, że na początku nie szło nam najlepiej, ale z każdą kolejną minutą czuliśmy się coraz pewniej - zaznacza gracz Energi Czarnych Słupsk.

Komentarze (0)