Sprawcami całego zamieszania byli zawodnicy Donaldasa Kairysa. Czarne Pantery na własne życzenie narobili sobie kłopotów. Jeszcze do przerwy wszystko szło po ich myśli. Goście byli niegroźni, zostali skutecznie zatrzymani. Energa Czarni objęli prowadzenie i po dwudziestu minutach spotkania mieli aż 14 punktów przewagi.
Na początku trzeciej kwarty udało im się jeszcze powiększyć dystans, wskutek czego zespół Jarosława Krysiewicza był na straconej pozycji. Chyba mało kto wierzył jeszcze, że Polfarmex zdoła odrobić straty i będzie blisko zwycięstwa! W każdym razie właśnie taki scenariusz się ziścił.
Nagłe olśnienie, które dopadło drużynę z Kutna, sprawiło, że role się odwróciły. To przyjezdni dyktowali warunki, regularnie trafiali i zmniejszali straty. Wystarczyło im zaledwie kilka minut, aby przegonić słupszczan! Trzeba przyznać, że goście wzięli się porządnie do pracy. Sęk w tym, że nie potrafili zadać kolejnego ciosu.
A Enega Czarni nie potrafili solidnie odpowiedzieć. Zawodnicy Kairysa wielokrotnie zmieniali się na prowadzeniu z Polfarmexem, ale za każdym razem przewaga była minimalna. Żadna ze stron nie potrafiła też przechylić szali na swoją korzyść, więc doszło do dogrywki. Dopiero w niej Czarne Pantery okazały się nieco lepsze od kutnian.
Spora w tym zasługa Demonte Harpera. Amerykanin zdobył w całym spotkaniu 20 punktów, a w decydującym fragmencie świetnie wykonywał rzuty osobiste i trafiał z gry. Dobrze zagrał też jego rodak - Justin Jackson.
U gości najskuteczniejszy był Jarosław Zyskowski. 23-letni Polak uzbierał aż 24 punkty. Double-double mógł się pochwalić Michael Fraser (13 punktów, 11 zbiórek), a blisko tego osiągnięcia był Kevin Johnson (9 punktów, 15 zbiórek).
Energa Czarni Słupsk - Polfarmex Kutno 87:84 (18:12, 23:15, 14:31, 21:18, d. 11:8)
Energa Czarni: Harper 20, Jackson 14, Mokros 12, Blassingame 10, Mbodj 10, Seweryn 4, Borowski 4, Surmacz 0.
Polfarmex: Zyskowski 24, Parker 14, Fraser 13, Wołoszyn 11, Johnson 9, Bartosz 8, Grochowski 5, Malczyk 0, Gabiński 0.