Amerykanin w spotkaniu z AZS-em Koszalin zdobył 17 punktów, trafiając trzy z dziewięciu rzutów z gry oraz wszystkie rzuty wolne (9/9). Wraz z C.J. Harrisem (20 oczek) poprowadzili Rosę Radom do zwycięstwa.
Wojciech Kamiński od samego początku sezonu może liczyć na tych zawodników w niemal każdym spotkaniu. Obaj dostarczają sporo punktów, co przekłada się na wyniki drużyny. Radomianie z bilansem 18:4 zajmują drugie miejsce i wciąż mają szansę na dogonienie Stelmetu BC.
W Koszalinie Rosa wygrała 85:79, chociaż końcowe zwycięstwo mogło być znacznie bardziej okazałe. W trzeciej kwarcie goście prowadzili 56:40, kontrolując wydarzenia na parkiecie. Później jednak do głosu doszli Akademicy, którzy ambitnie walczyli o korzystny wynik.
- To było bardzo trudne spotkanie dla naszego zespołu. AZS zagrał twardo po obu stronach parkietu. O tym najlepiej świadczy fakt, że gospodarze mieli aż 18 zbiórek w ataku - zaznacza Torey Thomas.
Goście mieli spore problemy z powstrzymaniem czeskiej duetu AZS-u. Patrik Auda i Adam Pechacek zdobyli łącznie 28 punktów.
- Nie ma co ukrywać, że duża liczba zbiórek w ataku trzymała Akademików w grze, do tego dochodziły także trafione rzuty z dystansu przez ich liderów - podkreśla Thomas.
W końcówce Akademicy zbliżyli się na cztery punkty, ale wówczas Cameron Gliddon spudłował kluczowy rzut z dystansu. - W ostatnich minutach umieliśmy zamknąć mecz zwycięstwem. Ta wyjazdowa wygrana była dla nas bardzo potrzebna - kończy amerykański rozgrywający Rosy.