Wisła nie zagra w Final Four. "Zabrakło jeszcze jednej punktującej"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Mistrzyniom Polski z Krakowa nie udało się chociażby raz pokonać Fenerbahce Stambuł w ćwierćfinale Euroligi. Piątkowy mecz we własnej hali Wisła Can-Pack przegrała różnicą 16 oczek, ale wynik końcowy nie do końca odzwierciedla walkę w tym meczu.

- Bardzo chciałyśmy wygrać i doprowadzić do trzeciego meczu - komentuje piątkowy mecz Yvonne Turner. Amerykańska rzucająca tradycyjnie robiła co mogła, aby poprowadzić swój zespół do wygranej, jednak tym razem sztuka ta się nie udała.

Mistrzynie Polski walczyły na tyle, na ile były w stanie. Osłabione brakiem Laury Nicholls i Kateriny Zohnovej były jednak w bardzo trudnej sytuacji, mając bardzo małą rotację na parkiecie. Właśnie zmęczenie tym spowodowane dawało się we znaki w końcówkach pierwszej i drugiej połowy, kiedy to Fenerbahce Stambuł uciekało krakowiankom.

- To była fantastyczna rywalizacja. Walczyłyśmy ile byłyśmy w stanie i dałyśmy z siebie absolutnie wszystko co najlepsze mogłyśmy dać - przekonuje Turner.

Czego, oprócz kontuzjowanych zawodniczek, zabrakło Wiśle Can-Pack do wygranej? - Gdybyśmy tylko miały jeszcze jedną dobrze punktującą zawodniczkę, to doszłoby do trzeciego meczu. Niestety tego zabrakło - kończy Turner.

Amerykanka na swoim koncie zapisała 13 oczek i była jedną z trzech, które mogły pochwalić się dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi. Więcej punktów od Turner wywalczyły DeNesha Stallworth i Cristina Ouvina.

Fani w Krakowie podczas tego meczu mogli obserwować rywalizację swojej byłej wielkiej liderki Allie Quigley z Turner. Popisy obu tych zawodniczek z pewnością były ozdobą tej konfrontacji.

Warto dodać, że Yvonne Turner - również dzięki bardzo dobrym występom w Eurolidze - zwróciła na siebie uwagę włodarzy Chicago Sky, którzy zaproponowali jej kontrakt! W ekipie tej występuje również... Quigley.

Komentarze (0)