Bydgoszczanie na półmetku spotkania prowadzili 50:42. Wydawało się wówczas, że w kolejnych fragmentach swoją przewagę będą już tylko powiększać, ale nic bardziej mylnego. Po zmianie stron katowiczanie zdołali bowiem doprowadzić nawet do remisu. - To w końcu mecz koszykówki i różne rzeczy się w ciągu niego dzieją. Trudno, abyśmy cały czas byli na fali wznoszącej. Czasem są momenty, w których nie idzie i coś trzeba po prostu zrobić - przyznał po spotkaniu trener Astorii, Konrad Kaźmierczyk.
Jego podopieczni wzięli się jednak do pracy i od stanu remisowego, po 58, zagrali bodajże najlepsze 13 minut w obecnym sezonie. Wynik tego fragmentu, czyli 42:16, mówi tak naprawdę sam za siebie. - Mnie najbardziej cieszy to, że cała drużyna miała wkład w to zwycięstwo, bo nawet ci, którzy weszli na sam koniec, na rozstrzygniętą już końcówkę, dawali dobrą energię - stwierdził 30-letni szkoleniowiec.
W obozie Astorii pięciu graczy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy i tak naprawdę trudno jest kogoś z nich szczególnie wyróżnić. W oczy rzuca się dobry mecz Sebastiana Laydycha. Podkoszowy zagrał na słabszej skuteczności (4/12 z gry), ale za to miał 9 zbiórek i aż 4 bloki. - Bardzo cieszę się, że Sebastian dużo dał szczególnie w obronie. Zresztą praktycznie cały tydzień trenowaliśmy głównie ten aspekt, bo nawet w Warszawie nasz atak nie wyglądał aż tak źle. Forma jest różna. Każdy ma lepsze i słabsze momenty, tak więc cieszę się, że teraz zaczyna to funkcjonować.
Wygrana sprawiła, że Astoria przybliżyła się jeszcze bardziej do fazy play-off. W walce o ten cel tak naprawdę liczą się już tylko, poza bydgoszczanami, zespoły z Kłodzka i Radomia. Koszykarze z grodu nad Brdą cały czas mają jeszcze mecz zaległy, wobec czego już chyba tylko kataklizm w postaci samych porażek mógłby zabrać im awans do najlepszej ósemki I ligi. Choć Astorii pozostały jeszcze trzy mecze, sam trener przyznaje, że myśli o fazie play-off stale towarzyszą jego ekipie.
- Od początku sezonu o tym myślimy - po każdej wygranej i po każdej przegranej, bo to jest nasz cel. Trzeba to po prostu wykorzystać. Przepracowaliśmy naprawdę ciężki sezon. Kilka wpadek w nim było, ale nie ma takiej możliwości, aby wszystko szło jak po maśle. Przydarzały się nam drobne kontuzje, czy po prostu forma szwankowała, stąd wyniki były różne. Poza tym ta drużyna gra tak naprawdę pierwszy raz o play-offy! To jest pierwszy sezon grania o taki cel i mówienia tego wprost, wobec czego aspekt mentalny, presja i nerwy są zdecydowanie inne - zakończył Kaźmierczyk.
W kolejnym spotkaniu bydgoszczanie zmierzą się w Tychach z GKS-em. W pierwszej rundzie przegrali u siebie z tym rywalem po niesamowitym pościgu zaledwie dwoma punktami. Jeśli w Tychach by wygrali, a swój mecz przegra Zetkama lub UTH Rosa, już tam będą mogli świętować awans do najlepszej ósemki.