Trwa ligowy maraton dla koszykarzy "Stalówki". W sobotę żółto-niebiescy grali jeszcze na Kociewiu, gdzie przegrali z Polpharmą 79:80, a przed nimi już kolejny sprawdzian we własnej hali z AZS Koszalin.
W Starogardzie Gdańskim gracze Zorana Sretenovica wykazali się ogromną wolą walki, lecz nie wystarczyło to do odniesienia kolejnego zwycięstwa w rozgrywkach. W 2. połowie przyjezdni przegrywali różnicą już nawet 14 "oczek", mając ogromny problem z gospodarzami. Największym mankamentem w ich grze okazały się straty, ostrowianie mieli ich aż 14, w porównaniu do zaledwie sześciu zespołu Farmaceutów.
- Najważniejszy punkt tego meczu, to za dużo strat mojej drużyny i punktów, których po naszych stratach zdobyła Polpharma - przyznał Zoran Sretenovic. - Dużo pozwoliliśmy im zdobyć łatwych punktów, a potem musieliśmy gonić - zauważył.
Pomimo pościgu za rywalem przez cały mecz, jedenasty triumf w sezonie mógł dać swojej ekipie Curtis Millage. Ostatecznie jednak rzut Amerykanina z półdystansu okazał się niecelny, ale determinacja przyjezdnych zrobiła na publiczności w Starogardzie Gdańskim spore wrażenie.
- Piłka tam mogła wejść, ale też mogła i wejść, no i niestety nie weszła - mówił Sretenovic.
- Spróbowaliśmy dużo zmieniać obronę, ze strefy na każdy swego i odwrotnie, to były różne rodzaje obrony - analizował szkoleniowiec BM Slam Stali. - Jak najbardziej udało się nam zatrzymać tych najbardziej punktujących zawodników Polpharmy, Hicksa i Dee, ale z drugiej strony przewagę w tym meczu zrobili gracze, którzy z drugiej akcji po naszych stratach bardzo łatwo punktowali. Duże problemy mieliśmy z Mirkovicem, aby go zatrzymać. Myślę, że zagraliśmy falami, mieliśmy ostatnią piłkę, aby wygrać. Uważam, że możemy być tak nie do końca zadowoleni, bo mieliśmy mecz w rękach - podsumował.