Gra Asseco poniżej oczekiwań. "Zabrakło energii"

WP SportoweFakty / Michał Domnik
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Porażka z AZS-em Koszalin w Wielką Sobotę skomplikowała sytuację w tabeli Asseco Gdynia. Podopieczni Tane Spaseva muszą wygrać w czwartek ze Śląskiem Wrocław, by wrócić na właściwe tory.

AZS Koszalin we własnej hali pokonał Asseco Gdynia 83:65. Zwycięstwo Akademików praktycznie ani przez moment nie było zagrożone. Gospodarze zagrali najlepsze spotkanie od dłuższego czasu. Zespołowa gra (18 asyst) pozwoliła uzyskać aż 83 punkty. Świetne zawody rozegrali Artur Mielczarek i Cameron Gliddon. Ten duet zdobył 42 "oczka".

Nic dobrego z kolei nie można powiedzieć o grze gdyńskiego zespołu. Podopieczni Tane Spaseva rozczarowali swoich kibiców, którzy stawili się w koszalińskiej hali w Wielką Sobotę.

- Chciałbym przeprosić kibiców, którzy przyjechali nas wspierać w Koszalinie. Nie pokazaliśmy tego, z czego jesteśmy znani, czyli agresja, zaangażowanie i energia - przyznaje Sebastian Kowalczyk, rozgrywający Asseco Gdynia.

Goście z Trójmiasta byli gorsi w niemal każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Szczególnie kiepsko wyglądała ich skuteczność w rzutach za dwa punkty (12/30).

- Duże gratulacje należą się ekipie AZS-u Koszalin, która odniosła kolejne zwycięstwo w TBL. Byli lepsi od nas - podkreśla gracz Asseco.

- Zabrakło nam energii w tym spotkaniu. Powinniśmy zagrać w dokładnie ten sam sposób jak rywale. Oni byli agresywni po obu stronach parkietu. Było widać, że bardzo im zależało - dodaje Kowalczyk.

Porażka z AZS-em bardzo komplikuje sprawę drużynie z Gdyni. Asseco z bilansem 13:12 zajmuje ósme miejsce w tabeli. Za plecami ekipy Spaseva jest jednak PGE Turów Zgorzelec (14:13), który spisuje się coraz lepiej.

Komentarze (0)