Washington Wizards nie wygrali na wyjeździe z Los Angeles Clippers od ponad ośmiu lat. Czarodzieje przegrali ósmy kolejny mecz w Mieście Aniołów, wygrywając zaledwie dwa razy w ostatnich 14 starciach z Clippers. Niedzielna porażka będzie jednak bardzo bolesna w skutkach - oznacza niemal na pewno, że stołecznej drużyny zabraknie w play off.
W ostatnich pięciu spotkaniach sezonu zasadniczego Wizards zagrają kolejno z: Nets, Pistons, Hornets, Nets, Hawks. Ekipa Randy'ego Wittmana musiałaby wygrać komplet meczów i liczyć na komplet porażek Indiany Pacers, która obecnie zajmuje 8. miejsce w Konferencji Wschodniej. Jest to jednak bardzo mało prawdopodobne. Warto dodać, że w grze o play off liczą się także koszykarze Chicago Bulls.
Mimo porażki Marcin Gortat rozegrał kapitalne zawody. Trafił 10 z 12 prób z gry i zanotował 21 punktów, co jest najlepszym wynikiem od końca lutego. Łodzianin miał też siedem zbiórek i asystę i zanotował drugi najlepszy wskaźnik +/-. Reprezentant Polski miał jednak sporo problemów w defensywie z DeAndre Jordanem, który w swoim stylu wykorzystywał podania Paula i efektownie wkładał piłki do kosza.
Clippers, choć mają zapewnione 4. miejsce na Zachodzie, podeszli do tego meczu poważnie. Szybko odskoczyli na kilka punktów przewagi i poza przespanym początkiem trzeciej kwarty, nie pozwolili na wiele rywalom ze stolicy.
Wydarzeniem spotkania był powrót do gry Blake'a Griffina, który pojawił się na parkiecie po raz pierwszy od 25 grudnia. Lider Clippers spędził w grze 25 minut, w czasie których zdobył sześć punktów, miał pięć zbiórek i cztery asysty.
Wizards rozpoczęli drugą połowę od serii 10:0 i zbliżyli się do rywali na odległość jednego punktu - 60:59. Podopieczni Doca Riversa szybko jednak odpowiedzieli - run 13:2 pozwolił gospodarzom wrócić do bezpiecznego prowadzenia. Jeszcze jeden zryw miał miejsce w końcówce czwartej odsłony - seria szalonych trójek gości pozwoliła zniwelować straty nawet do trzech punktów.
Akcję meczu przeprowadził Chris Paul. Przy stanie 110:107 dla LAC w dziecinny sposób oszukał Johna Walla i celnie przymierzył za trzy punkty. Rozgrywający gospodarzy z 27 punktami i 12 asystami był najlepszym zawodnikiem spotkania.
Los Angeles Clippers - Washington Wizards 114:109 (33:23, 27:26, 24:24, 30:36)
(Paul 27, Crawford 19, Redick 18 - Gortat 21, Morris 18, Wall 15)
Zobacz: Stephen Curry poznał swoją... figurę woskową
{"id":"","title":""}