Stefhon Hannah trafił do AZS-u Koszalin pod koniec stycznia. Działacze klubu wraz ze sztabem szkoleniowym doszli do wniosku, że warto wzmocnić pozycję rozgrywającego, bo fatalnie spisywał się A.J. Walton, który miał prowadzić zespół do zwycięstw. Kompletnie jednak nie odnalazł się w tej roli.
Pierwsze dwa mecze Hannaha w barwach AZS-u Koszalin dawały realną nadzieję, że będzie to "strzał w dziesiątkę". W starciu z Polfarmexem Kutno zawodnik zdobył 11 punktów i miał trzy asysty.
Koszykarz chętnie dzielił się piłką, kreował pozycje kolegom, ale to nie był najlepszy dzień Akademików w ataku. Jeszcze lepiej Amerykanin spisał się w spotkaniu z King Wilkami Morskimi Szczecin. Hannah był ojcem zwycięstwa, zdobywając 24 punkty, trafiając sześć z jedenastu rzutów z gry.
Później było jednak już tylko gorzej. Zawodnik miał ogromne problemy kondycyjne, które wpływały na jego grę i skuteczność. Już za czasów Davida Dedka pojawiały się sygnały na temat jego nieprofesjonalnego podejścia i braku odpowiedniego zaangażowania na treningach i meczach. Słoweniec chciał nawet ukarać amerykańskiego rozgrywającego, ale działacze nie przystali na jego propozycję.
Po Davidzie Dedku, zwolnionym po meczu z PGE Turowem Zgorzelec, posadę przejął Kamil Sadowski, jego dotychczasowy asystent.
Sadowski zakładał, że to właśnie Hannah będzie jego pierwszym rozgrywającym, ale po meczu w Dąbrowie Górniczej zreflektował się i zmienił plan. Trudno zresztą dziwić się młodemu szkoleniowcowi, bo Hannah w minionej kolejce zagrał beznadziejnie. I to jest najdelikatniejsze słowo, którego można byłoby użyć w tym przypadku.
Postawił na A.J. Waltona i Marcina Nowakowskiego, a Hannaha odstawił na boczny tor.
Amerykanin wystąpił w dziesięciu spotkaniach, w których notował średnio 10 punktów i 5,3 asyst. Zawodnik po rozmowie ze sztabem szkoleniowym i zarządem klubu postanowił rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Adam Nawałka twarzą kampanii reklamowej. "Nie piętnujmy selekcjonera"