PGE Turów walczy o play-offy w Słupsku
PGE Turów Zgorzelec może zrobić w Słupsku milowy krok w kierunku gry w play-offach. Podopieczni Piotra Ignatowicza łatwego zadania mieć jednak nie będą, bo Energa Czarni wciąż mają szansę na pierwszą czwórkę.
PGE Turów Zgorzelec już w poprzedniej kolejce mógł zbliżyć się do gry w play-offach, ale podopieczni Piotra Ignatowicza dość niespodziewanie przegrali na własnym parkiecie z Polpharmą Starogard Gdański 74:75. Gra w końcówkach nie jest mocną stroną wicemistrzów Polski. W Wielką Sobotę przegrali w Szczecinie z King Wilkami 93:94, mimo że na początku czwartej kwarty prowadzili 17 punktami! Takie porażki mogą kosztować zgorzelczan awans do play-offów.
- Kolejne zwycięstwo uciekło nam zaledwie jednym punktem. W Szczecinie mieliśmy okazję zakończyć mecz celnym rzutem, a tego nie zrobiliśmy. Tutaj musieliśmy się za to wykazać obroną, ale po raz kolejny to się nie udało. Ciężko przegrywa się w ten sposób - mówił po meczu szkoleniowiec PGE Turowa.
To właśnie ekipy ze Zgorzelca i Gdyni będą do samego końca walczyć o pierwszą ósemkę. W lepszej sytuacji są gracze Ignatowicza, którzy mają lepszy bilans w bezpośrednich spotkaniach.
W sobotę zgorzelczanie znów mogą wrócić na ósme miejsce. Muszą jednak wygrać na trudnym terenie w Słupsku. Czarne Pantery nie przywykły jednak do tego, by przegrywać we własnej hali. Podopieczni Donaldasa Kairysa wygrali w Hali Gryfia w tym sezonie 11 z 13 meczów i są faworytem starcia z PGE Turowem.
W pierwszej rundzie PGE Turów wygrał z Energą Czarnymi Słupsk 83:81. Wówczas nie do zatrzymania był Daniel Dillon, który zdobył 31 punktów, zebrał osiem piłek i siedmiokrotnie asystował, co złożyło się na eval na poziomie 40.
Mecz Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec odbędzie się w sobotę, o godzinie 18:00
Zobacz wideo: Sławomir Szmal: jestem dumny z mojej drużyny