Kapitan Legii Warszawa: Chcemy napisać nową historię naszego klubu

Łukasz Wilczek jest najważniejszą postacią w układance Piotra Bakuna. Czy rozgrywający poprowadzi Legię Warszawa do finału I ligi?

Jakub Artych
Jakub Artych

WP SportoweFakty: W dwóch ćwierćfinałowych spotkaniach z Astorią Bydgoszcz nie pozostawiliście złudzeń rywalom. Rozumiem, iż w stolicy humory dopisują?

Łukasz Wilczek: Na pewno poprawiliśmy sobie humory po dwóch porażkach na zakończenie sezonu zasadniczego z Basketem Poznań i SKK Siedlce. Zdajemy sobie sprawę, że to już historia. A teraz najważniejsza jest faza play-off. W weekend zrealizowaliśmy nasz plan, czyli odnieśliśmy dwa zwycięstwa w Warszawie, ale to dopiero początek długiej drogi. Należy pamiętać, że rywalizacja z Astorią nadal trwa, to twardy przeciwnik. W najbliższą sobotę zrobimy wszystko, aby zakończy serię w trzech meczach i skupić się na przygotowaniach do półfinału. Prawdziwa próba dopiero przed nami. Nie lekceważymy jednak ekipy z Bydgoszczy. Jesteśmy bojowo nastawieni, lecz nie popadamy w samozachwyt.

W sobotę w pierwszej połowie graliście tak, iż ręce same składały się do oklasków. Jak to wyglądało z perspektywy parkietu?

- Naszą mocną stroną były rzuty z dystansu. Praktycznie każdy rzut wpadał do kosza. Dobrze weszliśmy w mecz i szybko wypracowaliśmy sobie dużą przewagę. Co prawda, mieliśmy gorszy moment w trzeciej kwarcie, ale ostatecznie odnieśliśmy pewne zwycięstwo. Chcemy grać efektownie i efektywnie, dawać radość naszym kibicom. Przestrzegam jednak przed hurraoptymizmem. Twardo stąpamy po ziemi, wiemy, jaki jest nasz cel i skupiamy się na każdym kolejnym meczu.

A propos ostatniego pytania... Większość zawodników w trakcie rundy zasadniczej podkreśla, iż w najlepszej formie będą dopiero podczas play-offów. Jak to jest w przypadku Legii Warszawa?

- Play-offy to najważniejszy moment sezonu, dlatego nie dziwię się, że wszyscy chcą pokazać się z jak najlepszej strony. W meczach z Astorią udowodniliśmy naszą wartość, czujemy się dobrze, a forma idzie w górę. Jestem przekonany, że każdy z nas będzie teraz grać na swoim najwyższym poziomie. Dodatkowo, nakręca nas adrenalina oraz ciężar gatunkowy tych spotkań. Jestem optymistą, ale raz jeszcze podkreślę. To, czy osiągnęliśmy najwyższą formą, okaże się dopiero po naszym ostatnim meczu na tym etapie rozgrywek.

W kolejnym meczu rywale zagrozili wam tylko w pierwszej odsłonie. Co było kluczem do tak efektownej gry w drugiej kwarcie?

- Może wynik na to nie wskazuje, ale mam wrażenie, że Astoria zagrała nawet lepiej niż w sobotę. Nasi rywale grali twardo, byli nieustępliwi i potrafili się odgryźć. Przez dłuższy czas mecz oscylował w granicach remisu, dlatego musieliśmy jeszcze podkręcić tempo. Myślę, że kluczem była maksymalna koncentracja, którą byliśmy w stanie utrzymać przez całe spotkanie. Mieliśmy z tym kłopoty w sezonie zasadniczym. Mam nadzieję, że to już przeszłość.

Trener Piotr Bakun starał się umiejętnie szachować twoimi siłami. Myślisz, że to zaprocentuje w kolejnych meczach?

- Czuję się dobrze, a na parkiecie zawsze daję z siebie wszystko. Trener doskonale wie, czego potrzebuje od nas w trakcie gry. Wobec kontuzji Marka Szumełdy-Krzyckiego, na pozycji nr 1 mogą grać Andrzej Paszkiewicz, Adam Parzych, a nawet Michał Aleksandrowicz. Mamy szeroki skład i duży wachlarz możliwości. Myślę, że właśnie to zaprocentuje w kolejnych meczach.

W sobotę czeka was trzeci mecz w Bydgoszczy. Wyobrażasz sobie w ogóle taki scenariusz, iż będziecie musieli wrócić na piąty mecz do stolicy?

- Do Warszawy chcemy wrócić już w sobotę, ale to jest tylko sport, więc wszystko jest możliwe. Mamy świadomość, że drużyna z Bydgoszczy chce "urwać" chociaż jedno spotkanie i na pewno w sobotę postawi nam twarde warunki.

Może się tak zdarzyć, iż kolejnych tygodniach zagracie tylko na wyjeździe. Jesteście przygotowani na to? W sezonie zasadniczym, gra na obcych parkietach była czasami piętą achillesową Legii.

- Jesteśmy przygotowani na wszystko. Wiele wskazuje na to, że przewagę własnego parkietu będziemy mieli tylko w pierwszej rundzie play-off. Sezon zasadniczy to już przeszłość. Chcemy napisać nową historię naszego klubu, ale bez zwycięstw na wyjazdach nie będzie to możliwe.

Na koniec zapytam pół żartem pół serio. W sobotę pojedynek Legii obserwował Mike Taylor. Myślisz, że któryś z graczy z Warszawy może w przyszłości trafić do szerokiej kadry Polski?

- Obecność trenera reprezentacji na naszym meczu pokazuje, że Warszawa jest najlepszym miejscem, aby była tu koszykówka na najwyższym poziomie. Legia jest klubem, który ma jasno określony cel i nigdy nie baliśmy się głośno o nim mówić. Marzeniem każdego zawodnika jest gra w reprezentacji Polski, ale przecież wiadomo, że aby myśleć o tym realnie, trzeba grać na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Rozmawiał Jakub Artych

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×