Mindaugas Budzinauskas w grudniu obejmował stery w zespole Polpharmy Starogard Gdański. Litwin przejął ekipę po Dariuszu Szczubiale, który nie najlepiej radził sobie na stanowisku pierwszego trenera. Popularny "Budzik" szybko wprowadził swoje zasady i zespół zaczął prezentować się znacznie lepiej. Starogardzianie mieli nawet serię czterech zwycięstw z rzędu i odbili się od ligowego dna.
- Początek mojej pracy nie był łatwy, ale uwierzyliśmy w swoje umiejętności i było zdecydowanie łatwiej. Podoba mi się to, że każdy walczy na 120 procent swoich możliwości. To jest prawdziwy zespół. Nikt nie patrzy tutaj na swoje statystyki - przyznaje litewski szkoleniowiec.
Ostatnie tygodnie również są bardzo udane dla Kociewskich Diabłów. Starogardzianie pokonali Polski Cukier Toruń, PGE Turów Zgorzelec czy MKS Dąbrowa Górnicza. W środę podjęli zażartą walkę z Asseco Gdynia, mimo braku Michaela Hicksa.
- Szkoda, że taki mecz przegraliśmy. Mieliśmy kilka okazji na to, aby przechylić szalę na swoją korzyść. Nie było Hicksa, a mimo wszystko podjęliśmy walkę. Jestem generalnie zadowolony z naszego występu. Wszyscy zawodnicy byli zaangażowani i skoncentrowani - zaznacza Budzinauskas.
Starogardzianie, mimo braku Michaela Hicksa, znakomicie rozpoczęli środowe zawody w Gdyni. Po kilku minutach goście prowadzili 21:9. Gdynianie byli kompletnie zaskoczeni takim obrotem spraw i dopiero od drugiej kwarty zaczęli nadrabiać straty.
- Początek meczu był świetny w naszym wykonaniu. Wykonaliśmy wszystkie założenia, o których sobie mówiliśmy. Nasza gra mogła się podobać w obronie, jak i w ataku. Później jednak dokonaliśmy kilku zmian i straciliśmy swój rytm. Mieliśmy problemy ze skutecznością. Nie trafialiśmy rzutów z prostych pozycji, a na dodatek doszły straty - ocenia Litwin.
W sobotę Polpharma na własnym parkiecie zmierzy się z AZS-em Koszalin.