[tag=5896]
Przemysław Frasunkiewicz[/tag] w starciu z Polpharmą Starogard Gdański zdobył 11 punktów i był trzecim najlepszym strzelcem w ekipie Tane Spaseva. Drużyna znad morza odniosła niezwykle ważne zwycięstwo w kontekście awansu do play-offów. Gdynianie pokonali po dogrywce Kociewskie Diabły 79:70.
Zawodnik przyznaje, że przed meczem nie koncentrował się na pobiciu rekordu. Zależało mu przede wszystkim na zwycięstwie, które przybliżyłoby drużynę do play-offów.
- Nie starałem się zdobyć siedmiu punktów, a tylu brakowało mi do granicy 5000. Rozmawiałem krótko z trenerem przed meczem na ten temat. Liczył się on dla nas w kontekście play-off i trzeba było po prostu wygrać. Widziałem już takie spotkania, gdzie przed rozpoczęciem meczu były dla koszykarza kwiaty, brawa, statuetki, a później przez trzy kwarty zawodnik nie wiedział, co się dzieje na boisku. Odłożyłem to na bok i stało się jak stało - zaznacza zawodnik Asseco Gdynia.
Popularny "Franz" wskoczył jednocześnie do grona zawodników, którzy przekroczyli 5000 oczek. 37-letni koszykarz ma obecnie dokładnie 5017 punktów w 565 meczach.
- Pamiętam pierwsze punkty w ekstraklasie. Graliśmy chyba z drużyną z Sosnowca, sfaulowali mnie jak rzucałem za trzy. Byłem tak przestraszony, że dwóch pierwszych osobistych nie trafiłem, a piłka ledwo doleciała do obręczy. Trzeciego wturlałem do kosza. Było to w 1998 roku - wyjaśnia zawodnik.
Frasunkiewicz jest 33 graczem w historii (licząc od 1976 roku), który przekroczył tę granicę. Zawodnik swoje punkty zdobywał dla Trefla Sopot, SKK Szczecin, Noteci Inowrocław, Energi Czarnych Słupsk, Polonii SPEC Warszawa, Asseco Prokomu Gdynia, Anwilu Włocławek i od 2013 roku Asseco Gdynia.
- Kiedy byłem juniorem rzucałem bardzo dużo punktów. Miałem średnie na poziomie 40-50 punktów na mecz. Później szybko przeszedłem do seniorskiej koszykówki i nie dało się już tylu zdobywać. Była inna hierarchia w zespole. To niestety spowalnia rozwój zawodnika. Dlatego, aby się pokazać musiałem szkolić wszystko na równym poziomie. Teraz mi się to bardzo przydaje - mówi Frasunkiewicz, który jednocześnie zdradza, że jego rola w każdym kolejnie sezonie ulega zmianie. Jak jest w obecnych rozgrywkach?
- W tym roku przesadzam z podaniami, ale czas na to, aby w końcu młodzi zawodnicy wzięli na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. W ostatnim spotkaniu Filipowi Matczakowi nie zadrżała ręka w ostatnich sekundach meczu i to mnie bardzo cieszy - wyjaśnia zawodnik Asseco Gdynia.
Zobacz wideo: Sebastian Madera wrócił do łask. Michał Probierz: reszta zależy od niego
{"id":"","title":""}