Koszykarze z Poznania jeszcze kilka dni temu byli w znakomitym położeniu. Podopiecznym trenera Przemysława Szurka brakowało tylko jednego zwycięstwa, aby zachować I-ligowy byt. Obecnie w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław jest remis 2:2.
- Nastroje są cały czas bojowe! - podkreśla Michał Szydłowski. - Nadal jesteśmy bliscy utrzymania w I lidze. Jesteśmy grupą fighterów, którzy nigdy się nie poddają. Zapewniam, że łatwo skóry nie oddamy. Mamy przed sobą decydujący mecz, który odbędzie się w Poznaniu, przed własną publicznością. Przewaga własnego parkietu to argument, który powoduje, że mamy więcej atutów niż w meczach nr 3 i 4 - dodaje.
Przypomnijmy, iż Biofarm Basket w sobotę i w niedzielę nie sprostał Śląskowi Wrocław, który znakomicie wykorzystał atut własnego parkietu. - Jadąc do Wrocławia wiedzieliśmy, że czeka nas trudna przeprawa. I tak się okazało. W obu meczach drużyna Śląska postawiła nam trudne warunki. Niestety mimo wyrównanej rywalizacji przez większą część meczu, w żadnym z obu pojedynków nie udało nam się wyjść zwycięsko - analizuje wychowanek Noteci Inowrocław.
Co zaważyło o porażce Biofarmu? - Tak na gorąco, to na pewno dobra predyspozycja rzutowa zawodników z Wrocławia, szczególnie w rzutach za 3 - Norberta Kulona (5/10 w obu meczach) oraz Przemysława Hajnsza (3/5) - podkreśla 28-letni zawodnik.
W środę już wszystko będzie jasne. Po godz. 21 w Poznaniu rozstrzygnie się, która drużyna pozostanie w I lidze na kolejny sezon. - Mecze o wszystko powodują pełną mobilizację i generują w nas dodatkową energię. Jest to dla mnie 4 sezon w 1 lidze, w którym walczę o utrzymanie, dlatego jestem pewien, że będzie to mecz pełny emocji, walki, wyjątkowych akcji, a na pewno obrony - tłumaczy Szydłowski.
- Podobnie jak to jest w playoffach NBA, kluczowa w tym meczu będzie obrona. Ograniczenie w ataku najważniejszych zawodników zespołu Śląska: Kulona, Mroza, Hajnsza, będzie znaczące dla końcowego wyniku spotkania - dodaje.
Podopieczni trenera Przemysława Szurka będą mogli liczyć na głośny doping kibiców, którzy przez cały sezon wspierają swoich pupili. - Poza aspektami czysto sportowymi, liczymy, że duży wpływ na naszą grę będzie miało wsparcie naszych wspaniałych kibiców. Zawsze możemy na nich liczyć i na pewno w najbliższą środę też tak będzie. Jestem przekonany, że nie będą oszczędzali oklasków i bojowych okrzyków, motywując nas do jeszcze lepszej gry - mówi 28-leteni zawodnik.
- Muszę zdradzić, że otrzymuję sporą ilość wiadomości i telefonów od znajomych, którzy pytają, czy nie zabraknie biletów... To zainteresowanie naszym meczem potwierdza tylko fakt, że najbliższa środa będzie koszykarskim świętem w Poznaniu. Nie tylko ze względu na własne ambicje, lecz również dla wszystkich kibiców, w meczu nr 5 będziemy dawać z siebie maksimum! Wierzę, że przełoży się to na wygraną i utrzymanie w 1 lidze - kończy z nadzieją Michał Szydłowski.
Zobacz wideo: Rio pod względem bezpieczeństwa gotowe na igrzyska
{"id":"","title":""}