ACK UTH Rosa pozostaje w I lidze po kapitalnym występie

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Grające kompletny basket rezerwy Rosy pokonały GTK Gliwice 77:45 w decydującym o utrzymaniu piątym meczu pierwszej ligi. Mniej doświadczeni gospodarze udźwignęli więc ciężar gatunkowy spotkania.

Stawka meczu nieco sparaliżowała zawodników obu drużyn - przez pierwsze 2,5 minuty piłka ani razu nie wpadła do kosza. Strzelecki impas przerwał Jakub Stanios. Kilkadziesiąt sekund później dobrze podał do Łukasza Bonarka, a ten nie miał problemów ze zdobyciem punktów. Gospodarze agresywnie atakowali kosz przeciwników, dzięki czemu bardzo często mieli szanse z ponowienia. Bardziej doświadczeni przyjezdni nader łatwo tracili piłkę, co błyskawicznie znalazło odzwierciedlenie w wyniku.

Po trzech "trójkach" - dwóch w wykonaniu Staniosa i jednej Filipa Zegzuły - prowadzenie miejscowych wzrosło do trzynastu "oczek" (15:2). Na niemoc podopiecznych Paweł Turkiewicz starał się reagować rotacją, jednak wymiana całej pierwszej "piątki" nie przyniosła skutku. Zawodnicy ACK UTH Rosy wykorzystywali każdą z nadarzających się okazji do zdobycia punktów, grając bardzo dojrzale i konsekwentnie. Dość powiedzieć, że na 100 sekund przed syreną oznaczającą koniec premierowej kwarty, po udanej próbie zza linii 6,75 m w wykonaniu Mikołaja Stopierzyńskiego, przewaga podopiecznych Karola Gutkowskiego wzrosła aż do dwudziestu "oczek".

Kapitalne otwarcie okazało się kluczem do późniejszego sukcesu radomskiej ekipy. W kolejnych fragmentach kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń, nie popełniając błędu z kilku spotkań w sezonie zasadniczym. Zdezorientowani goście nie potrafili trafić do kosza przez ponad sześć minut drugiej części! Pod atakowaną tablicą dzielił i rządził Bonarek. Po "trójce" Zegzuły było już 40:6.

Gospodarze prezentowali basket kompletny, grając z wyrachowaniem i "zimną krwią", a jednocześnie z energią i polotem. Niesieni dopingiem kibiców, w dwóch kolejnych odsłonach utrzymali wypracowaną wcześniej zaliczkę. Ręka nie drżała żadnemu z koszykarzy miejscowej drużyny. Kosz przeciwników regularnie "dziurawili" Stopierzyński i Zegzuła. Gdy Łukasz Sobuta trafił hakiem na 62:29 na nieco ponad minutę przed końcem trzeciej kwarty, było już właściwie przesądzone, który zespół pożegna się z pierwszą ligą.

W ostatniej części podopieczni Gutkowskiego nie spuścili z tonu. Do końcowej syreny prezentowali basket o przynajmniej poziom lepszy od GTK.

Kapitalnie spisali się Stopierzyński i Zegzuła. Pierwszy z wymienionych uzyskał 19 punktów i cztery zbiórki przez zaledwie 17 minut spędzonych na parkiecie! Drugi zdobył double-double - 17 "oczek" i 10 zebranych piłek przez 32 minuty.

Dominację gospodarzy widać w każdym elemencie, ale w oczy najbardziej rzucają się zbiórki - zmiażdżyli oni rywali, zgarniając 56 piłek (w tym 23 w ataku) przy łącznie 24 zagraniach gliwiczan. W tym elemencie brylował Bonarek, autor piętnastu zbiórek.

ACK UTH Rosa Radom - GTK Gliwice 77:45 (28:6, 18:15, 16:15, 15:12)

ACK UTH Rosa
: Stopierzyński 19, Zegzuła 17, Bonarek 9, Stanios 8, Sadło 7, Sobuta 6, Kapturski 5, Gos 3, Bojanowski 2, Schenk 1, Parszewski 0, Zwęgliński 0.

GTK
: Pluta 16, Stokłosa 9, Podulka 6, Wróbel 6, Bodych 4, Fraś 2, Radwański 2, Konsek 0, Piszczek 0, Załucki 0.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 3:2 dla UTH Rosy.

Komentarze (0)