Johnny Dee wpisuje się w historię starogardzkiej koszykówki. "Wpadnie jeden na sto takich rzutow"
Johnny Dee na dobre wpisuje się w historię starogardzkiej koszykówki. Amerykanin już po raz trzeci wygrał swojej ekipie mecz ostatnim rzutem z dystansu. Tym razem gracz zza oceanu trafił z połowy boiska, a Polpharma pokonała Start Lublin 75:73.
W środowy wieczór podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa pożegnali się z kibicami, gdyż był to ich ostatni występ u siebie w tegorocznej Tauron Basket Lidze. Co prawda gospodarze wygrali swój pojedynek, ale nie był to ich najlepszy dzień. Przez większą część spotkania zdecydowanie lepiej radzili sobie koszykarze z Lublina. Przyjezdni grali nieźle w defensywie, byli także skuteczni w ataku. Farmaceuci długo mieli problemy ze sforsowaniem ligowego outsidera.
- Myślę, że najważniejsze było to, jak zagraliśmy w drugiej połowie - ocenia Johnny Dee. - Nie zagraliśmy swojej najlepszej partii, ale znaleźliśmy sposób, żeby wygrać. To czasami ważne w takich meczach. Start Lublin to utalentowany zespół, wiedzieliśmy, że mogą być nieustępliwi - skomplementował przeciwnika.
- To był wielki moment. To jeden z takich rzutów, które wpadną raz na sto. Dziękuję bogu, że stało się to właśnie teraz - mówi zadowolony Dee.
W niedzielę przed Kociewskimi Diabłami ostatni mecz sezonu. Można podsumować już jednak, że były to średnie zmagania dla starogardzian, którzy w najlepszym wypadku zakończą je na 11. pozycji. O miejscu tym zadecydowała przede wszystkim fatalna pierwsza runda, w której biało-niebiescy przez długi czas zamykali tabelę.
- Z pewnością mogliśmy zagrać w play-offach, bo myślę, że w drugiej rundzie graliśmy całkiem dobrą koszykówkę - twierdzi Johnny Dee. - A co będę wspominał najlepiej z tego sezonu? Myślę, że to jak cieszyliśmy się w szatni po każdym zwycięskim meczu. To naprawdę wielka rzecz i duża satysfakcja - kończy.