W czwartek kompletnie bezproduktywny był Danny Gibson, jeden z najlepszych zawodników sezonu zasadniczego. Lider Twardych Pierników zdobył zaledwie siedem punktów, trafiając dwa z dziesięciu rzutów z gry!
Ze znacznej lepszej strony po stronie Polskiego Cukru Toruń pokazał się za to Tomasz Śnieg, który jeszcze w grudniu reprezentował barwy Energi Czarnych.
Polski rozgrywający zdobył 13 punktów i miał trzy asysty. Czy fakt wcześniejszych występów w słupskim zespole dodatkowo motywował koszykarza?
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Znasz tę dyscyplinę sportu? Na turniejach pula nagród sięga nawet kilkuset tysięcy euro
- Wiadomo, że gdzieś w podświadomości jest ta myśl, że wcześniej reprezentowało się barwy Energi Czarnych Słupsk. Na boisku staram się jednak kompletnie o tym zapomnieć. Może to z boku tak wyglądało, że byłem podwójnie zmotywowany, ale to są play-offy i trzeba dawać z siebie wszystko - przyznaje rozgrywający Twardych Pierników.
Podopieczni Jacka Winnickiego, mimo słabej pierwszej połowy, potrafili odrobić straty i w pewnym momencie wyszli nawet na pięciopunktowe prowadzenie. W końcówce proste błędy kosztowały ich jednak zwycięstwo.
- W drugiej połowie w pewnym momencie prowadziliśmy różnicą kilku punktów, ale zabrakło nam zimnej krwi i opanowania. Wydawało się, że goście nieco spuchli, ale pokazali, że tak nie jest. Wrócili do gry i pokazali pazur - tłumaczy Śnieg.
- Popełniliśmy za dużo prostych strat. Poza tym nie zastawialiśmy odpowiednio tablicy. Goście mieli za dużo zbiórek w ataku - dodaje.
W sobotę drugie spotkanie w tej serii. Jeśli torunianie chcą liczyć się w rywalizacji o półfinał, muszą zwyciężyć.
- Wyjdziemy w sobotę z wiarą w zwycięstwo. Seria jeszcze się nie kończy. Szkoda, że przegraliśmy ten pierwszy mecz, ale nie ma co się załamywać. Trzeba walczyć dalej. Musimy wyciągnąć wnioski z tego czwartkowego spotkania - komentuje Tomasz Śnieg.