Kontuzje nie zatrzymały Czarnych. "Napsuliśmy krwi Stelmetowi"

WP SportoweFakty / Czarni spokojnie budują kadrę na nowy sezon
WP SportoweFakty / Czarni spokojnie budują kadrę na nowy sezon

Energa Czarni Słupsk stanęli na wysokości zadania i przez 35 minut nie pozwolili Stelmetowi BC zbudować przewagi w pierwszym meczu półfinałowym Tauron Basket Ligi. Ostatecznie słupszczanie musieli jednak uznać wyższość rywali.

Ekipa ze Słupska w pierwszym meczu półfinałowym przegrała co prawda 73:93, lecz znaczna część strat Energi Czarnych powstała dopiero w ostatnich minutach piątkowego spotkania w Winnym Grodzie. - Chciałem pogratulować Stelmetowi zwycięstwa, a mojemu zespołowi dzielnej postawy. Myślę, że póki podstawowi gracze nie spadli z boiska, to drużyna trzymała wynik i trochę napsuliśmy krwi gospodarzom. Finał był taki, jaki widzieliśmy - powiedział Mirosław Lisztwan, który w piątek przez większość starcia prowadził Czarne Pantery po tym, jak sędziowie odesłali na trybuny Donaldasa Kairysa.

Słupszczanie pod koniec meczu mieli problem z rotacją. Z powodu przekroczenia limitu fauli, na ławkę rezerwowych zmuszeni byli usiąść podstawowi zawodnicy. - Problem jest trochę szerszy. Mokros grał na jednej nodze, nie było Mantasa i Borowskiego, także sprawa jest szersza, nie chodzi tylko o wydarzenia na boisku, ale także poza parkietem. Jarek nie był dysponowany. Wystąpił na własną prośbę, bo tak to nie byłoby kim grać. Najpierw porozmawiamy z lekarzem, a potem będziemy analizować i przygotowywać się do niedzielnego meczu - zdradził szkoleniowiec.

Mantasa Cesnauskisa niemal na pewno zabraknie także w niedzielnym meczu. Przedstawiciele słupskiego zespołu nie chcą bowiem ryzykować zdrowia zawodnika. - Po co, by odnowiła mu się kontuzja? O jego losach zadecyduje lekarz. Mantas w ogóle nie trenował z zespołem, jedynie indywidualnie. Zaczął chodzić i truchtać, więc jest postęp. Co jednak mówić o sprintach i obronie? Można zrobić zawodnikowi krzywdę. Na meczach ze Stelmetem nie kończy się nasza liga. Gramy dalej, patrzymy w przyszłość. Jest za duże ryzyko, by teraz wystawiać Mantasa - przyznał Lisztwan.

- Na pewno wynik spotkania nie odzwierciedla całego przebiegu meczu. Przez długi czas staraliśmy się trzymać blisko i to nam wychodziło. Potem mieliśmy kłopoty z faulami i to na koniec zadecydowało o tym, że Stelmet znacznie wykorzystał swoją szansę. Napędzał proste kontry i dlatego na koniec padł taki wynik. Przez dłuższy czas spotkanie z boku wyglądało całkiem nieźle. W sobotę mamy dzień odpoczynku i zobaczymy, jak będzie nam się układało w niedzielę - dodał natomiast Łukasz Seweryn.

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)