- Walczyliśmy naprawdę twardo z najlepszym zespołem w Polsce, który ma świetnych zawodników i znakomitego trenera. Mieliśmy wiele dobrych momentów w tym spotkaniu, ale to okazało się niewystarczające do pokonania Stelmetu BC - przyznaje Cheikh Mbodj, afrykański podkoszowy.
Zawodnik Energi Czarnych podkreśla, że kluczowy moment meczu nastąpił w połowie czwartej kwarty. Wówczas gospodarze od stanu 77:72 zdobyli dwanaście punktów z rzędu i przypieczętowali zwycięstwo w pierwszym spotkaniu półfinałowym
Nie da się ukryć, że dużym problemem słupszczan była duża liczba przewinień. W końcówce z polskich graczy zabrakło już Grzegorza Surmacza i Jarosława Mokrosa. Mirosław Lisztwan, który pełnił rolę pierwszego trenera (Donaldas Kairys wyrzucony z boiska), musiał desygnować do gry Marka Zywerta.
ZOBACZ WIDEO Walka o mistrzostwo na finiszu. Legia czy Piast? (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
- Wpadliśmy w duże problemy z faulami. Nie ma co ukrywać, że to był dziwny mecz, bo aż trzech zawodników spadło za faule. W końcówce trenerzy mieli trudny orzech do zgryzienia. Musieli kombinować. Na pewno nie było im łatwo - komentuje Mbodj.
Senegalczyk wierzy, że w niedzielę jego ekipie uda się sprawić niespodziankę i do Słupska wrócić z jednym zwycięstwem. Wówczas przewagę parkietu mieliby gracze Energi Czarnych.
- Podchodzimy do tego spotkania z dużymi nadziejami. Wiemy, że seria Stelmetu BC na własnym parkiecie jest niesamowita. Może jednak w niedzielę uda się ją złamać? - zastanawia się Mbodj.