Zoran Martić: Wyciągnęliśmy graczy z wody. Część pokazała, że potrafi pływać

- Spodziewałem się tego, że ten sezon będzie dla nas bardzo trudny. Zmieniliśmy niemal całą drużynę. Cieszę się, bo niektórzy pokazali, że potrafią grać na wysokim poziomie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Zoran Martić, trener Trefla Sopot.

[b]

WP SportoweFakty: To prawda, że płynnie mówi pan aż w sześciu językach?[/b]

Zoran Martić: Tak. Znam sześć języków.

Skąd u pana takie zamiłowanie do nauki języków?

- Należy pamiętać o tym, że Słowenia to mały kraj i nikt nie mówi w tym języku oprócz nas. To zmusiło mnie do tego, żeby uczyć się innych języków. Prawda jest taka, że jak wyjedziesz za granicę i wykażesz odrobinę dobrej woli i zaczniesz mówić językiem miejscowym, to ludzie to bardzo docenią, i będą cię szanować. Poza tym jestem zdania, że jak pracujesz w innym kraju, to powinieneś przyswoić podstawy. To wynika z szacunku do osób, które dały ci pracę.

Jak idzie w takim razie nauka polskiego?

- Mam ogromne problemy z tym językiem. Wynika to z faktu, że płynnie mówię po rosyjsku, serbsku i słoweńsku i wszystkie te języki są bardzo podobne, ale niestety niektóre słowa mają kompletnie inne znaczenie. I mam problem, bo czasami chcę użyć danego słowa, ale później przypominam sobie, że ono ma całkowicie inne znaczenie.

ZOBACZ WIDEO Stephane Antiga: Tokio? Tam można zagrać tylko bardzo dobrze (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

To prawda, że słowo "końcówka" było pierwszym zwrotem, które się pan nauczył w Polsce?

- Wiem, że tak powiedziałem na konferencji, ale to był żart. Aczkolwiek to słowo zapamiętam na długo.

W przyszłym sezonie na konferencjach prasowych będzie pan mówił po polsku?

- Taki mam zamiar. W wakacje zamierzam nadrobić zaległości i podszkolić język polski. Obiecuję, że będę mówił płynnie i nie będę mylił znaczenia słów.

Co poszło nie tak w tym sezonie? Dlaczego Trefl Sopot zajął dopiero 15. miejsce w tabeli?

- Spodziewałem się tego, że ten sezon będzie dla nas bardzo trudny. Zmieniliśmy niemal całą drużynę. Obliczyłem nawet, że zawodnicy, którzy od nas odeszli zdobywali ponad 70 procent punktów. Trudno od razu znaleźć następców i zbudować zespół w krótkim odstępie czasu.

Poza tym nasza opinia na rynku nie była najlepsza i Polacy nie chcieli nam zaufać. To spowodowało, że proces budowy strasznie się skomplikował. Na dodatek ja nie miałem żadnego doświadczenia z Polakami i nie wiedziałem, co oni potrafią i czego mogę się po nich spodziewać.

Nie mieliśmy praktycznie miejsca na pomyłkę. Niestety kilka naszych decyzji nie było perfekcyjnych i to przełożyło się na nasze wyniki.

Jak wyglądała sytuacja finansowa na co dzień? Klub zalegał z wypłatami czy przelewy były dokonywane regularnie?

- Przed sezonem zarząd klubu dużo mówił o odzyskaniu wiarygodności. Mogę powiedzieć, że to nie były tylko puste frazesy. Działacze spełnili wszystkie obietnice, nie było problemu z wypłatami. Wszystko było na czas. Pierwszy raz od wielu lat w Sopocie nie ma z tym kłopotu i trzeba się z tego cieszyć.

Zatrudnienie Durena i Surmacza to największe pomyłki transferowe Trefla?

- Nie chcę tego w ten sposób oceniać. Szanuję tych zawodników i nie powiem o nich żadnego złego słowa. Po prostu więcej od nich oczekiwaliśmy i dlatego zdecydowaliśmy się na rozwiązanie z nim współpracy. Duren jest dobrym zawodnikiem, ale on kompletnie nie sprawdził się w warunkach TBL. Potrzebowaliśmy szybszego zawodnika.

I takim graczem okazał się Anthony Ireland. Kibice żałują, że nie udało się pozyskać szybciej takiego zawodnika.

- Niestety nie otrzymaliśmy wcześniej jego propozycji. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że Ireland mnie nieco zaskoczył. Nie spodziewałem się, że będzie grał aż tak dobrze. Bardzo nam pomógł i okazał się znakomitym transferem.

Jakie korzyści płyną po tym sezonie?

- Oczywiście. Kilku zawodników wyciągnęliśmy na powierzchnię wody i część z nich pokazała, że potrafi pływać. To niesamowity kapitał na kolejne lata. Mówię tutaj o młodych Polakach. Nie chcę jednak rzucać nazwiskami, bo to nie ma sensu. Aczkolwiek kolejny sezon będzie dla nich trudniejszy, bo oczekiwania wzrosną.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: