Początek spotkania zdecydowanie należał do przyjezdnych. Świetnie grał zwłaszcza Andrzej Pluta, który po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie już 14 punktów. Obrońca włocławskiej ekipy sam decydował się na akcję, bądź skutecznymi podaniami uruchamiał go Łukasz Koszarek. Gospodarze próbowali zmniejszać straty, lecz większość ich rzutów nie znajdywały drogi do kosza. Kiedy zaś trójką na sam koniec kwarty popisał się Ian Boylan, Anwil prowadził już 25:15.
Wszystko co dobre w grze włocławian skończyło się jednak wraz z nadejściem drugiej odsłony. Trener Gaspar Okorn desygnował do gry Mantasa Cesnauskisa, Pawła Leończyka oraz Omara Barletta, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Trójka ta, grając pomysłowe i kombinacyjne akcje, bardzo szybko zniwelowała straty z pierwszej kwarty. Po punktach tego ostatniego Czarni wyszli na prowadzenie 34:33 na trzy minuty przed przerwą. Jamajczyk, niechciany przed kilkoma tygodniami we Włocławku, co i rusz ogrywał wysokich Anwilu i gdyby jeszcze tylko celnie wykonywał rzuty wolne (2/7 w meczu), już po drugiej kwarcie wynik mógłby być korzystny dla gospodarzy. Tymczasem to włocławianie prowadzili jednym punktem.
Wygrana druga kwarta 23:14 to przede wszystkim skutek dobrej defensywy Czarnych. Słoweński szkoleniowiec słupszczan, gdy tylko z boiska zszedł Koszarek, nakazał granie pressingiem na organizujących grę w ataku Plutę i Tommy’ego Adamsa. Ci kompletnie nie radzili sobie z dogrywaniem piłek do swoich kolegów, którzy zresztą byli dokładnie kryci przez rywali.
Po zmianie stron nic nie zmieniło się w obrazie gry Czarnych. Choć trzy punkty z rzędu uzyskał najskuteczniejszy tego dnia w ekipie włocławskiej Marko Brkić (17 punktów, tyle samo co Pluta), gospodarze natychmiast odpowiedzieli udanymi zagraniami Chrisa Bookera i Mateo Kedzo, zaś na tablicy wyników pojawił się rezultat 42:42. Od tego momentu trwała kosz za kosz, choć wizualnie bardziej składne akcje prezentowali gospodarze. Świetnie spisywał się najlepszy tego wieczora Demetric Bennett, popisując się rzutami z dystansu bądź asystami do lepiej ustawionych partnerów. Anwil potrafił odpowiadać jedynie indywidualnymi zagraniami Milosa Paravinji czy Brkicia i przegrywał po trzeciej kwarcie 53:52.
Kiedy wydawało się, że mecz do ostatnich sekund będzie trzymał w napięciu, gospodarze zanotowali kilkupunktową serię już na początku czwartej odsłony. Dwa rzuty wolne trafił Cesnauskis, chwilę później po ładnej wymianie Barlettem piłkę w koszu umieścił Leończyk, a gdy w następnej akcji celnie z dystansu przymierzył Litwin, Czarni wygrywali już 60:52 i trener Igor Griszczuk poprosił o czas. Niestety, Białorusin niewiele mógł zrobić. Nie mógł przede wszystkim pozwolić sobie na zdjęcie z boiska słabo spisującego się Koszarka, bo choć podstawowy rozgrywający Anwilu spisywał się grubo poniżej swoich możliwości, gra z Adamsem czy Plutą na tej pozycji wyglądała jeszcze gorzej. Włocławianie próbowali jeszcze odrobić straty, po dwa punkty dorzucili Boylan i Paul Miller, lecz kolejna trójka Czarnych, tym razem w wykonaniu Bojana Bakicia, zupełnie podcięła im skrzydła. W dodatku, sfrustrowany świetną obroną gospodarzy Koszarek popełniał stratę za stratą, co było wodą na młyn słupszczan, którzy, głównie dzięki punktom Bennetta, podwyższyli jeszcze prowadzenie i ostatecznie wygrali 78:66.
Zespół z Pomorza wygrał przede wszystkim bardzo dobrą defensywą oraz ciągłym wywieraniem presji na rozgrywających Anwilu. Przy tym, gracze trenera Okorna pokazali, że we włocławskiej ekipie jest tak naprawdę tylko jeden rozgrywający, zaś Pluta i Adams to strzelcy, którzy najlepiej czują się gdy dostaną piłkę na wolnej pozycji. Łotysz, mając w składzie Cesnauskisa oraz Antonio Burksa mógł sobie pozwolić na ciągłe rotowanie na pozycji numer jeden, nie zmniejszając przy tym intensywności gry. Amerykanin w ciągu całego meczu trzykrotnie zabrał piłkę Koszarkowi, który w całym meczu zanotował aż 7 strat. I choć rozdał również 11 asyst i miał 8 zbiórek, był to najsłabszy mecz polskiego rozgrywającego w tym sezonie.
Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 78:66 (15:25, 23:14, 15:13, 25:14)
Energa Czarni: Bennett 23 (3x3, 8 zb., 4 as.), Barlett 12 (8 zb.), Booker 12 (5 zb., 2 bl.), Cesnauskis 8 (1x3), Bakić 7 (1x3), Burks 6 (3 prz., 1 bl.), Kedzo 4, Leończyk 2, Sroka 2, Malesa 2
Anwil: Brkić 17 (5 zb., 1 bl.), Pluta 17 (3x3), Boyaln (1x3, 3 prz.), Paravinja 9, Miller 6, Adams 3 (1x3), Koszarek 3 (11 as., 8 zb., 7 str., 4 prz.), Wołoszyn 2