W trzecim meczu finałowym C.J. Harris w końcu zagrał na takim poziomie, do jakiego przyzwyczaił przez cały sezon kibiców Rosy oraz obserwatorów Tauron Basket Ligi. Zdobył najwięcej w szeregach swojego zespołu, bo 15 punktów. Trzeba jednak przyznać, że niemal połowę z nich uzyskał dzięki rzutom osobistym. Bardzo często był faulowany, stając na linii łącznie dziesięć razy. Chybił trzykrotnie. Ponadto wykorzystał trzy z ośmiu prób z gry (w tym 2/5 z dystansu).
- Obie drużyny zostawiły mnóstwo zdrowia i wszystko co najlepsze na parkiecie. Wykonaliśmy świetną pracę w defensywie, pozwalając zdobyć rywalom zaledwie 65 punktów - powiedział Amerykanin na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: zabrakło nam nieco agresji (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Zwrócił uwagę na słabszą postawę swojej ekipy w ofensywie. - Powinniśmy jednak lepiej spisać się w ataku, przede wszystkim wykorzystywać otwarte pozycje i dzielić się piłką. Ponadto lepiej zbierać. Jeśli poprawimy te elementy w czwartek, mamy szansę na zwycięstwo - dodał. We wtorkowy wieczór gospodarze zdobyli 53 "oczka". Mieli 23 zbiórki, zaś rywale - dziesięć więcej.
W hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji panowały bardzo trudne warunki. We znaki dawała się przede wszystkim wysoka temperatura. - Dla mnie nie był to problem. Na parkiecie czułem się dobrze. Obie drużyny grały w takich samych warunkach, więc nie może to być wymówką - zaznaczył Harris.
Czwartkowy pojedynek rozpocznie się o godz. 20.