Zespół Energi Czarnych Słupsk powtórzył wynik z poprzedniego sezonu. Rok temu gracze Donaldasa Kairysa pokonali w "małym finale" Rosę Radom 2:1. Teraz Czarne Pantery okazały się lepsze od Anwilu Włocławek, z którym wygrały odpowiednio 59:54 i 78:62.
- Jestem ogromnie szczęśliwy, ale zarazem zmęczony. To był niezwykle trudny sezon dla naszego zespołu. Nie potrafiliśmy utrzymać swojej gry na jednym poziomie. Falowaliśmy, przeplatając dobre mecze ze słabymi. Wynikało to z faktu, że w zespole było wiele kontuzji, które krzyżowały nam plany. Na szczęście w samej końcówce sezonu udało się wyeliminować urazy i mogliśmy zagrać w pełnym składzie o brązowy medal - mówi litewski szkoleniowiec, który komplementuje swoich zawodników za postawę w tym sezonie.
- Wielu zawodników zrobiło ogromny progres. Najlepszym przykładem jest nasz kapitan - Łukasz Seweryn, który w poprzednim sezonie nie grał za wiele, a teraz pełnił podstawową rolę. Świetnie sobie poradził. Wziął na siebie odpowiedzialność - trafiał ważne rzuty w kluczowych momentach. To samo można byłoby powiedzieć o Mokrosie, Borowskim, czy Cesnauskisie. Dużym wzmocnieniem okazał się Surmacz, który poszerzył naszą rotację - wyjaśnia.
ZOBACZ WIDEO Vive będzie dalej panować? Ambitne plany w Kielcach (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Ostatnie spotkanie w sezonie dla Czarnych Panter było jednak bardzo trudne. Po dziesięciu minutach podopieczni Igora Milicicia prowadzili 23:12. Włocławianie grali zespołowo i z dużą fantazją w ataku. Później jednak inicjatywę zaczął przejmować zespół ze Słupska, który stopniowo odrabiał straty. Kluczowa dla losów mecze okazała się czwarta kwarta. Tę część meczu Czarne Pantery wygrały 27:13.
- Ostatni mecz był dla nas niezwykle trudny. Wygrana 16 punktami nie pokazuje jednak tego, jak trudne było to spotkanie. Od samego początku mieliśmy ogromne problemy. Wynikało to z faktu, że goście świetnie grali w obronie. Postawili strefę, z która nie mogliśmy sobie poradzić. Niektórzy pewnie byli przerażeni wynikiem, ale powtarzałem zawodnikom, żeby się nie denerwowali i robili swoje. Jestem ogromnie dumny z chłopaków, którzy wykonali znakomitą robotę - tłumaczy Kairys.
- Szacunek również dla naszych rywali, którzy pokazali, że są silną drużyną. Należą im się gratulacje, że tak dobrze grali w tym sezonie i byli groźni dla każdego. Nam wcale w tej serii nie było łatwo - dodaje Litwin.