Josh Parker łatwego zadania w Kutnie nie miał, bo musiał "wejść w buty" Kwamaina Mitchella, który był gwiazdą Polfarmexu w sezonie 2014/2015. Działaczom nie udało się jednak zatrzymać amerykańskiego strzelca i musieli poszukać innego gracza.
Amerykanin swoją grą nie zaimponował w Tauron Basket Lidze. Był solidnym graczem, ale nie wnosił nic nadzwyczajnego do gry Polfarmexu. Często także przydarzały mu się słabsze mecze, w których popełniał proste błędy. Parker wystąpił w 35 meczach, w których przeciętnie zdobywał 12,6 punktu i 4,3 asyst.
Parker jednak swoją postawę w sezonie 2015/2016 ocenia w miarę pozytywnie. Zawodnik podkreśla, że sporo się nauczył w ciągu tych kilku miesięcy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Tomasz Zubilewicz - prognoza pogody dla polskich piłkarzy. "Negatywny biomet nas nie czeka"
- Ogólnie jestem w miarę zadowolony ze swojej postawy. Dawałem z siebie wszystko w trakcie sezonu. Wiadomo, że przydarzyły mi się też słabsze mecze, ale starałem się o nich nie myśleć i cały czas szedłem do przodu. Cieszę się, bo w ciągu tych kilku miesięcy zrobiłem spory progres w grze - mówi nam Amerykanin.
Działacze Polfarmexu nie ukrywają jednak, że więcej spodziewali się po Parkerze. Największym problemem był fakt, że Amerykanin dość słabo radził sobie z kreowaniem gry. - W trakcie mojej kariery grałem zamiennie - jako rozgrywający i jako strzelec. Nie mam kłopotów z kreacją gry. Całkiem nieźle wywiązałem się ze swoich zadań - komentuje Amerykanin.
- Cieszę się, że w Kutnie spotkałem tak znakomitych kibiców, którzy byli z nami na dobre i na złe. Długo będę o nich pamiętał. Spędziłem w Polfarmiexie świetny sezon - zaznacza.