Zgorzelczanie już w pierwszej akcji pokazali swój pazur wyłuskując piłkę pod własnym koszem, ale to Ladislav Sokolovsky zdobył pierwsze punkty w meczu. Czeski zespół wykorzystywał niezwykłe umiejętności Radoslava Rancika, a ten odważnie punktował odważnie wchodząc pod kosz. Zgorzelczanie dobrze spisywali się w obronie, ale zbyt wcześnie odpuszczali swoim rywalom, szczególnie przy rzutach za trzy, przez co przegrywali różnicą siedmiu punktów po pierwszej kwarcie.
Zespół gra tak, jak prowadzi ją dyrygent. Niestety, Andres Rodriguez nie spisywał się najlepiej do przerwy i na swoim koncie miał zaledwie jedną asystę. PGE Turów fatalnie pudłował za trzy (0/6), a punkty przynosił jedynie Dragisa Drobnjak, który trafiał spod kosza, chociaż cały zespół trafił osiem z osiemnastu takich prób. Gospodarze, którzy bezlitośnie wykorzystywali swoich podkoszowych, prowadzili do przerwy 34:21 i nic nie zapowiadało zmiany sytuacji na boisku.
Po zmianie stron to wicemistrzowie Polski narzucili swój styl gry i już po chwili prowadzili 8:0, bowiem wymuszali kolejne faule i straty swoich rywali, a przy tym w końcu zaczęli trafiać za trzy. Zmiana taktyki na konsekwentną grę pod kosz i oddawanie tylko wykreowanych rzutów za trzy pozwoliły ekipie Saso Filipovskiego odrobić osiem punktów. Gospodarzom dopiero po pięciu minutach udało się trafić do kosza. Spory wkład w tym wyniku miał Robert Witka, który dwukrotnie w trzeciej kwarcie trafił za trzy.
Polski skrzydłowy miał jednak, podobnie jak cały zespół Turowa, problemy z zatrzymaniem Radoslava Rancika, Petra Bendy i Ladislava Sokolovskiego. Na szczęście jednak dla wicemistrzów Polski po zmianie stron rozegrał się Rodriguez, w którego wstąpiły nowe siły i po przerwie zaliczył aż siedem asyst. Portorykańczyk znakomicie i konsekwentnie dogrywał piłki pod kosz, gdzie na takie podania tylko czekał Marko Scekić. Dzięki punktom Bośniaka PGE Turów najpierw doszedł rywali na dwa punkty, a chwilę później wyszedł na prowadzenie.
Przygraniczna drużyna prowadziła nawet 61:56 na dwie minuty do końca spotkania. Wówczas po raz piąty faulował Witka, a dwa wolne trafił Sokolovsky. W odpowiedzi rzut oddał Rodriguez, ale zebrał piłkę po swoim niecelnym rzucie i został sfaulowany. Nie trafił jednak ani razu, a pomimo zbiórki Vjeko Petrovicia wicemistrzowie Polski nie dali rady trafić. Ta sztuka udała się jednak gospodarzom, którzy mieli 24 sekundy na akcję i w ostatniej sekundzie niepilnowany, świetnie dysponowany tego dnia, Sokolovsky dał remis swojemu zespołowi.
CEZ Nymburk - PGE Turów Zgorzelec 61:61 (19:12, 15:9, 12:20, 15:20)
CEZ Nymburk: Ladislav Sokolovsky 16, Radoslav Rancik 15, Petr Benda 13, Arthur Lee 5, Monty Mack 5, Michael Kremen 3, Radek Necas 2, Blake Schilb 2, Ales Chan 0.
PGE Turów Zgorzelec: Dragisa Drobnjak 14, David Logan 13, Marko Scekic 12, Robert Witka 12, Andres Rodriguez 5, Thomas Kelati 4, Slobodan Ljubotina 1, Vjeko Petrovic 0.