- Przez kilka dni po ogłoszeniu mojej decyzji praktycznie nie opuszczałem mojego łóżka. Myślałem, że jeśli wyjdę z domu, to ktoś będzie chciał mnie przejechać samochodem - powiedział Kevin Durant, który od niedzieli uczestniczy w obozie reprezentacji USA szykującej się na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.
4 lipca Durant ogłosił, że po dziewięciu latach opuszcza Oklahoma City Thunder i przenosi się do Golden State Warriors. Podpisał z Warriors dwuletni kontrakt za 55 mln dolarów.
Od tamtego czasu jest krytykowany za to, że wybrał "łatwą drogę" do tytułu mistrzowskiego. Reggie Miller, była gwiazda NBA, a obecnie analityk kanału TNT, nazwał jego decyzję walką o "tanią biżuterię", zamiast próby dokonania "czegoś wielkiego".
ZOBACZ WIDEO Katorżnicze treningi Adama Kszczota. "Przez 20 minut można skasować organizm"
Warriors pokonali Thunder 4-3 w finałach Konferencji Zachodniej, choć przegrywali 1-3 z już poprzednią drużyną Duranta.
- Nikt nie spodziewał się po mnie, że jestem gotów podjąć taką decyzję. Oczywiście, nie wiedziałem w jaki sposób zostanie ona odebrana. Ale musiałem sobie powiedzieć, że życie toczy się dalej i nie mogę się dłużej chować. Muszę stanąć z tym twarzą w twarz - dodał Durant.
Warriors są zdecydowanym faworytem do mistrzostwa NBA w przyszłym sezonie. Mistrzowie z 2015 roku przegrali w ostatnich finałach 3-4 z LeBronem Jamesem i Cleveland Cavaliers.