Ian Boylan: Katastrofalnie broniliśmy kontrataki

Prowadzenie po pierwszej połowie 44:29 nie dało ostatecznej wygranej Anwilowi Włocławek w meczu z PGE Turowem Zgorzelec. Goście w drugiej połowie grali o niebo lepiej od Anwilu i pewnie wygrali w całym spotkaniu 81:69.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Anwil Włocławek w miniony weekend mierzył się we własnej hali z PGE Turowem Zgorzelec. Dobra pierwsza połowa mogła dawać nadzieję włocławianom na zwycięstwo w całym meczu. Tak jednak nie było, a Anwil w kompromitującym stylu poległ. - Mecz przeciwko Turowowi był rozczarowujący z wielu powodów. Najpierw graliśmy bardzo dobrze do przerwy, by w drugiej połowie stracić dużą przewagę. Dodatkowo mecz ten był świetną okazją do awansu na drugie miejsce i my czuliśmy, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Jednak po porażce możemy grać jedynie o pozostanie w czołowej czwórce. To był naprawdę ważny mecz, ale jeszcze wrócimy do gry - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Ian Boylan, skrzydłowy Anwilu Włocławek.

Pierwsza połowa kompletnie nie wskazywała na to, że włocławianie przegrają to spotkanie. Trójki Anwilu często znajdowały drogę do kosza (9/13 w pierwszych dwudziestu minutach), Turów nie radził sobie z zagraniami pick and roll podopiecznych trenera Igora Griszczuka i dlatego to Anwil prowadził 44:29. - Nasz atak był bardzo skuteczny w pierwszej połowie. Wtedy też nasi strzelcy dokonywali dobrych decyzji rzutowych i trafiali. Także pod koszem wysocy zawodnicy dobrze radzili sobie z obroną Turowa i pomogli wypracować tę przewagę. W obronie również radziliśmy sobie ze zgorzelczanami - komentuje Amerykanin.

Druga połowa to jednak zupełnie inny Anwil i inny Turów. Włocławianie gubili się w akcjach, które wcześniej z łatwością kończyli, natomiast zawodnicy z przygranicznego miasta bez problemu zatrzymywali w obronie rywali, a także grali świetnie kontratakiem. - Byliśmy kompletnie inną drużyną w ostatnich 17 minutach meczu, niż wcześniej. Pudłowaliśmy rzuty spod kosza, a nasza obrona nie była już tak dobra, jak ta z pierwszej połowy. Dodatkowo obrona przeciwko szybkim atakom Turowa z naszej strony była po prostu tragiczna. Szwankowało w naszej defensywie wszystko, na czele z komunikacją - przekonuje koszykarz Anwilu.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Griszczuk obwiniał swoich koszykarzy o brak charakteru i zaangażowania w grę, w przeciwieństwie do zawodników trenera Pawła Turkiewicza. - Trener był bardzo rozczarowany naszą grą. Wie, że potrafimy grać dobrze, jednak tym razem dobrze graliśmy tylko przez pół meczu. Wszyscy chcieliśmy wygrać i mamy nadzieję, że jeszcze będziemy wygrywać. Musimy grać dokładniej i z większą koncentracją przez całe spotkanie. Wtedy będziemy mieli szansę w play-off - kończy Ian Boylan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×