Działacze King Wilków Morskich Szczecin wiązali duże nadzieje z transferem Franka Gainesa. Amerykanin był przedstawiany jako leworęczny zawodnik, którego znakiem rozpoznawczym są wejścia pod kosz i rzuty trzypunktowe.
Koszykarz w przeszłości występował m.in. w zespole Maine Red Claws, którą prowadził wówczas obecny selekcjoner reprezentacji Polski - Mike Taylor. Frank Gaines zdobywał tam średnio 22 punkty na mecz, będąc jednym z najlepszych zawodników ligi.
Przed rozpoczęciem rozgrywek w TBL część obserwatorów wskazywała go jako jednego z kandydatów do zdobycia tytułu króla strzelców. Z perspektywy czasu śmiało można powiedzieć, że Amerykanin nie spełnił tych oczekiwań.
Brak regularności był największym problemem Gainesa. Amerykanin potrafił zagrać dwa-trzy mecze z rzędu na dobrym poziomie, by później odsunąć się w cień. Tak chociażby było w starciu z BM Slam Stalą - zawodnik na parkiecie spędził 11 minut, zdobywając w tym czasie dwa punkty.
ZOBACZ WIDEO "Jedziemy po medale". Kolejni olimpijczycy złożyli ślubowanie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Ostatecznie Amerykanin ze średnią 12,4 punktu na mecz był drugim strzelcem King Wilków. Jednak jedynie w czterech spotkaniach przekroczył granicę 20 "oczek".
Po zakończeniu sezonu władze szczecińskiego klubu zapowiedziały, że nie będą dłużej kontynuować współpracy z Amerykaninem.
W piątek przedstawiciele niemieckiej Rasty Vechta poinformowali o podpisaniu rocznej umowy z amerykańskim combo-guardem.