Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęły obydwa zespoły i po niespełna minucie na tablicy wyników widniał remis(6:6). Wszystko za sprawą Adriana Mroczka i Bartosza Krupy. W tym momencie łańcucka ekipa jakby stanęła i zapomniała jak gra się w koszykówkę. Oddawali wymuszone rzuty, które nie chciały lądować w koszu rywali. Zawodnicy Siarki Tarnobrzeg byli ich zupełnym przeciwieństwem. Za sprawą Piotra Misia i Sergiusza Prażmo doprowadzili do stanu 11:6 dla nadwiślańskiej ekipy. Na dwie minuty przed końcem kwarty podopieczni Dariusza Kaszowskiego rozpoczęli "pogoń za wynikiem". Z półdystansu nie pomylili się Tomasz Pisarczyk i Sebastian Grzesiński. Nie wystarczyło to jednak by dogonić przyjezdnych. Kwarta zakończyła się zwycięstwem gości 15:10.
Początek drugiej odsłony spotkania to seria niecelnych rzutów, strat i wymuszonych błędów po obydwu stronach parkietu. Trwała ona na tyle długo, że kibice zgromadzeni na łańcuckiej hali zaczęli się zastanawiać czy zobaczą w tej kwarcie jakieś punkty. Dopiero po czterech minutach gry zza linii 6,25 przymierzył Jaromir Szurlej i tym samym przerwał niemoc panującą na parkiecie. Chwilę po nim pięć punktów z rzędu tym razem dla nadwiślańskiej drużyny zdobyli Maciej Bielak i Mariusz Wójcik. W tym momencie role się odwróciły. Dominująca dotychczas Siarka osiadła na przysłowiowych laurach, a do pracy wzięli się gospodarze. "Pierwsze skrzypce" grali Szurlej i Ireneusz Chromicz, którzy raz za razem dziurawili kosz rywali. Końcówka pierwszej połowy meczu to niwelowanie strat przez tarnobrzeżan oraz kolejny remis - 25:25.
Długa przerwa dobrze wpłynęła na obydwa zespoły, które wyszły na parkiet w bojowych nastrojach i z chęcią zwycięstwa. Drugą część spotkania rzutem za trzy punkty otworzył Krupa. Na łańcucki team podziałało to jak "płachta na byka". Z chaotycznie grającej drużyny zmienili się w zgrany zespół. Rozpoczęła się walka kosz za kosz, strata za stratę, z której na zmianę zwycięsko wychodziły obydwie ekipy. Szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę, by po efektownych trafieniach Szurleja i Bartosza Dubiela zostać już do końca po stronie gospodarzy. Sytuację rzutem za trzy punkty próbował ratować Michał Marciniak jednak z mizernym skutkiem. Końcówka kwarty po raz kolejny tego wieczoru obfitowała w straty i faule obydwu teamów. Zakończyła się ona prowadzeniem Sokoła 44:41.
Ostatnia część meczu to widowiskowa walka na boisku. Na jej dobry początek siedem "oczek", akcja po akcji na konto drużyny gospodarczy dopisali Tomasz Pisarczyk i Chromicz. Siarka jednak nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i próbowała dogonić miejscową drużynę. Z mizernym skutkiem gdyż przez połowę kwarty jedynymi punktami zdobytymi przez team znad Wisły były rzuty osobiste Krupy. Łańcucianie czując już smak upragnionej Victorii chcieli jeszcze powiększyć swój dorobek punktowy. Z półdystansu nie pomylili się Dubiel i Grzesiński, a jeden rzut osobisty wykorzystał Michał Kułyk. Końcówka meczu to dominacja gości. Na linii rzutów osobistych ręka nie zadrżała zarówno Bielakowi jak i Krzysztofowi Zychowi. Dwa punkty dorzucił jeszcze Michał Baran, jednak nie wystarczyło to był Siarka Tarnobrzeg odniosła kolejne zwycięstwo. Z upragnionej Victorii cieszyli się gospodarze, którzy w derbowym pojedynku pokonali sąsiadów "zza miedzy". 66:55.
PTG Sokół Łańcut - Siarka Tarnobrzeg 66:55 (10:15, 15:10, 19:16, 22:16)
PTG Sokół Łańcut: I.Chromicz 12(2), B.Dubiel 12, J.Szurlej 11(3), S.Grzesiński 10, T.Pisarczyk 10, M.Kułyk 5, A.Mroczek- Truskowski 5(1), Ł.Kwiatkowski 1.
Siarka Tarnobrzeg: M.Bielak 13(3), B.Krupa 12(2), M.Marciniak 7(1), M.Baran 7, P.Miś 6, S.Prażmo 4, K.Zych 4, M.Wójcik 2, K.Uriasz 0.