Choć ostatecznie po meczu 1. kolejki I ligi koszykarzy w Prudniku, kibice zapewne wspominać będą głównie rzuty trzypunktowe Tomasza Prostaka, które w końcówce zapewniły zwycięstwo, to Tomasz Nowakowski wykonał być może nawet nieco większą pracę, bo w zasadzie jako jedyny w trakcie pierwszych 20 minut meczu stanowił konkretne zagrożenie punktowe dla UTH Rosy.
A zadania łatwego nie miał, bowiem walczyć musiał pod koszem z Seidem Hajriciem i Michałem Sadło, którzy są od niego dużo mocniej zbudowani. Perfekcyjnie w spotkanie z Pogonią wszedł ten drugi, który zdobył pierwszych 10 punktów dla radomian. Później pałeczkę niejako przejął od niego Hajrić.
Przeciwstawić postanowił im się jednak właśnie Nowakowski, który do przerwy zdobył 16 "oczek", czyli tyle samo, ile podkoszowy duet rywali. - Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Rosie, bo nie wiedzieliśmy, w jakim składzie do nas przyjedzie. A w dodatku był to pierwszy mecz sezonu - powiedział po spotkaniu podkoszowy Pogoni.
- Można powiedzieć, że pierwszą połowę przespaliśmy, bo zrobiła się w pewnym momencie różnica już prawie 15 punktów. Potem przycisnęliśmy w obronie i mecz stał się wyrównany. A trzecia i czwarta kwarta to był już w zasadzie, że tak powiem, koncert Tomka Prostaka, który pociągnął grę, rzucił parę "trójeczek", dzięki czemu odskoczyliśmy i na szczęście zwycięstwo dowieźliśmy do końca - stwierdził w pełni zadowolony Nowakowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalna wpadka w meczu niedawnego rywala Legii
Poprzednie dwa sezony Pogoń rozpoczynała w Pruszkowie. Tym razem się to zmieniło, gdyż premierowy mecz rozegrała u siebie. Nie zmieni się natomiast to, że na pierwszy wyjazd w rozgrywkach prudniczanie udadzą się właśnie na spotkanie ze Zniczem Basket. W sezonach 2014/15 i 2015/16 Pogoń ponosiła tam porażki. Jak będzie tym razem?
- Następny mecz gramy w Pruszkowie. Na pewno musimy popracować nad zastawianiem deski. Bo jeżeli w obronie będziemy grali swój basket, to o atak jestem spokojny - zakończył 26-latek.