47 punktów - tyle w sobotę w Gliwicach wywalczył duet Marcin Sroka - Jerzy Koszuta. Właśnie ci dwaj zawodnicy zadecydowali o tym, że ekipa Max Elektro Sokół Łańcut w sobotę mogła cieszyć się z drugiej ligowej wygranej.
Początek pojedynku należał do podopiecznych Pawła Turkiewicza. Przede wszystkim skuteczna gra w ataku zapewniła gospodarzom siedem oczek przewagi po pierwszej kwarcie.
Gospodarze długo trzymali się faworyzowanego rywala, który decydujący cios zadał w połowie trzeciej kwarty. Od stanu 37:36 będący na prowadzeniu zawodnicy Sokoła zanotowali serię 11:0 i - jak się później okazało - był to decydujący fragment spotkania.
Zawodnicy GTK robili co tylko mogli, aby dopaść rywala. W czwartej kwarcie zmniejszyli straty do zaledwie punktu, a jeszcze 30 sekund przed końcem Sokół prowadził zaledwie 68:66.
ZOBACZ WIDEO Wspaniały gest trenera Vive Tauronu. Złoty medal na licytację
{"id":"","title":""}
Końcowe sekundy to jednak festiwal rzutów wolnych. Tych kluczowych nie spudłowali Sroka i Koszuta, a ekipa z Łańcuta cieszyła się z wygranej 77:73.
Po stronie gospodarzy zdecydowanie zabrakło punktów Marcina Salamonika. Kreowany na lidera GTK podkoszowy miał olbrzymie problemy z przewinieniami, na parkiecie spędził zaledwie 10 minut, a na jego koncie nie pojawił się jakikolwiek punkt. Swojego dnia nie miał również Damian Pieloch, który wykorzystał zaledwie jeden rzut przy dziewięciu próbach.
Bardzo dobrze z kolei spisał się Paweł Zmarlak, na koncie którego pojawiło się double-double.
GTK Gliwice - Max Elektro Sokół Łańcut 73:77 (23:16, 7:14, 20:26, 23:21)
GTK: Zmarlak 16, Filipiak 15, Dziemba 14, Jędrzejewski 10, Podulka 7, Rutkowski 4, Pieloch 3, Weselak 2, Ratajczak 2, Radwański 0, Salamonik 0.
Max Elektro Sokół: Sroka 26, Koszuta 21, Klima 10, Zywert 8, Balawender 6, Czerwonka 3, Kulikowski 3, Szymański 0, Czujkowski 0.